czwartek, 17 grudnia 2015

Królowa Słońca


Rzadko zdarza się że powstają filmy dokumentalne o pszczołach, ale gdy powstają są robione z sercem. Tak jak ma to moim zdaniem w przypadku "Królowa Słońca". Film ten bardzo mi przypadł do gustu i myślę że wam również się spodoba. Kiedyś natknąłem się na niego gdy szukałem filmów pszczelarskich na YT. Film porusza tematy GMO, toksyn, historii pszczelarstwa itd.


czwartek, 26 listopada 2015

Budowa powałki, a moje błędy

Witam, chciałbym wam dzisiaj zaserwować kolejną lekcję z moich błędów. Błędów tym razem w budowie powałki. Otóż, gdy robiłem swoje 1 powałki użyłem do nich płyt HDF, i teraz się moje błędu na mnie zemściły. Wszystkie powałki mam do poprawy... Otóż jakieś 2-3 tyg temu gdy padało u nas dość sporo, coś mnie podkusiło by zerknąć pod daszek ula w którym mam rodzinkę zazimowaną. Gdy go otworzyłem zamurowało mnie. Płyta była przesiąknięta wilgocią, a na górze pojawił się biały meszek. Ten biały meszek to nie muszę pisać co to... Płyta ta chłonie wilgoć i zatrzymuje ją w sobie. Gdy było lato, nie dało się tego zauważyć ponieważ mieliśmy bardzo suche i upalne lato. Płytę tą biłem do czoła od góry, nic nie frezowałem. I właśnie to był mój błąd. Teraz będę wycinał rowki w listewkach i wpuszczał płytę do środka. Mam nadzieję że to coś da. Jeśli nie będę musiał się przerzucić jak większość pszczelarzy na płyty OSB. Tu macie zdjęcie konsekwencji moich błędów...


niedziela, 22 listopada 2015

Ziemniaczane kluseczki z makiem, miodem i bakaliami

Składniki:
  • Cukier wanilinowy (1 opakowanie)
  • ziemniaki (2 kg)
  • mak (2 szklanki)
  • miód (do smaku)
  • rodzynki (100 g)
  • suszone morele (100 g)
  • suszone śliwki (50 g)
  • orzechy laskowe (10 g)
  • mleko (2 L) 

Przygotowanie:
  1. Ziemniaki obierz i zetrzyj na tarce jak na placki ziemniaczane. Przełóż na gazę i wyciśnij z nich całą wodę.
  2. Z powstałej masy uformuj małe kuleczki, które następnie ugotuj. Jeżeli kulki będą się rozpadały podczas gotowania, możesz je obtoczyć w mące ziemniaczanej przed gotowaniem.
  3. Ugotowane kluseczki odstaw na bok.
  4. Mak przepłucz, zalej 1 litrem wrzącego mleka, gotuj 30 minut na wolnym ogniu, mieszając od czasu do czasu. Pozostaw do wystudzenia.
  5. Odsącz mak i zmiel trzykrotnie w maszynce do mielenia o drobnych oczkach. Możesz również skorzystać z gotowej masy makowej.
  6. Do tak przygotowanego maku dodaj suszone owoce i lekko posiekane orzechy.
  7. Zalej całość mlekiem, aby uzyskać konsystencję dużo rzadszą niż w przypadku kutii, a następnie dodaj wcześniej przygotowane kluski.
  8. Całość zagotuj, jeżeli będzie zbyt gęste dolej mleka. Dopraw do smaku cukrem wanilinowym i miodem.
Źródło:  https://www.winiary.pl/przepis.aspx/137821/ziemniaczane-kluseczki-z-makiem-miodem-i-bakaliami

poniedziałek, 16 listopada 2015

Varroa Destructor

Varroa jest już roztoczem powszechnym w większości krajów gdzie występują pszczoły miodne Apis mellifera. Varroa pochodzi z Azji i stamtąd została do nas sprowadzona. Roztocz odżywia się krwią pszczół tzw. hemolimfą. Pasożyt atakuje zarówno dorosłe osobniki pszczół, jak również jeszcze larwy. To pierwsze stadium rozwoju pszczół jest dla pasożyta szczególnie korzystne, poniważ pozawala na zapewnienie młodemu potomstwu roztoczy w miarę łatwy posiłek, oraz szybki rozwój.


Cykl rozwojowy pasożyta trwa 9-10 dni. Samica roztocza składa w zasklepionych komórkach z czerwiem od 3, do 6 jaj. Z czego wylęga się 2/3 samic, oraz 1/3 samców. W naszych warunkach rodziny pszczele które są pozostawione bez pomocy człowieka żyją przeciętnie 2-3 lat.
Dane rozprzestrzeniania się Varroa Destructor na świecie:

  • 1952 - Wschodni Związek Radziecki
  • 1957 - Japonia
  • 1960 - Filipiny
  • 1960-1970 - Europa Wschodnia
  • 1965 - Zachodni Związek Radziecki
  • 1967 - Bułgaria
  • 1971 - Brazylia, Paragwaj
  • 1975 - Rumunia
  • 1976 - Północna Afryka (Libia, Tunezja)
  • 1977 - Niemcy, Turcja
  • Późne lata 70-siąte - Ameryka Południowa
  • 1982 - Francja
  • 1984 - Szwajcaria, Włochy
  • 1987 - Stany Zjednoczone
  • 1989 - Kanada
  • 1992 - Anglia
  • 1997 - Południowa Afryka
  • 2000 - Nowa Zelandia (wyspa północna)
  • 2006 - Nowa Zelandia (wyspa południowa)
  • 2007 - Hawaje, Afryka Zachodnia (Nigeria)
Roztocze nie tylko osłabiają pszczoły, lecz również wywołują poważne następstwa swojej działalności w postaci groźnych wirusów. Najbardziej znanym jest deformacja skrzydełek. Więc jeśli młody (początkujący pszczelarz) zobaczy pszczoły z podobnymi skrzydełkami powinien być pewien że rodzina jest poważnie zaatakowana przez pasożyta, i musi podjąć odpowiednie kroki by zniwelować populację roztoczy w rodzinie pszczelej. Inaczej wiosną przyszłego roku zobaczy pusty ul.


Przegląd leków przeciw warrozie:
  • ubstancja czynna: akrynatryna
    • "Gabon" (Czechy) - nie dopuszczony do stosowania w Polsce
  • Substancja czynna: amitraz (amid kwasu mrówkowego)
    • "Apitraz" (produkcja wstrzymana od 2006)
    • "Apiwarol"
    • "Biowar"
    • "Apivar
  • Substancja czynna: flumetryna (cyjanoperytroid)
    • "Bayvarol" (Niemcy) - wystąpiła rezystencja
  • Substancja czynna: fluwalinat (cyjanoperytroid)
    • "Klartan"
  • Substancja czynna: tau-fluwalinat (syntetyczny perytroid - cyjanoperytroid)
    • "Apistan®" (Wlk. Brytania) - wystąpiła rezystencja
  • Substancja czynna: kumafos (związek fosforoorganiczny)
    • "Perizin" (Niemcy) - wystąpiła rezystencja
  • Substancja czynna: (związek fosforoorganiczny)
    • "Checkmite™"
  • Substancja czynna: bromfenwinfos
    • "Apifos" (od 2001 nie dopuszczony do stosowania w Polsce i UE)
  • Substancja czynna: tymol
    • "Tymowarol"
    • "Apiguard®" (Wlk. Brytania)
  • Substancja czynna: cymiazol
    • "Apitol
  • Substancja czynna: kamfora, eukaliptol, mentol, tymol
    • "Apilife VAR" (Włochy)
  • Substancja czynna: fenpyroksymat (C24H27N3O4)
    • "Hivastan" (USA)
  • Substancja czynna: kwas mlekowy MRL-
  • Substancja czynna: kwas mrówkowy MRL-
    • "Mite-Away II™"
  • Substancja czynna: kwas szczawiowy MRL-
  • Substancje czynne: kwasy organiczne, olejki eteryczne, propolis
    • "Bienenwohl" (Niemcy)
    • "Beevital Hive Clean" (Austria)
  • Substancje czynne: kwasy organiczne, olejki eteryczne, propolis (+ woda i cukier)
    • "Iperat"
  • Substancje czynne: feromony
    • Pherovar*
  • Substancja czynna: olej neem - pierwsze próby przeprowadzone w roku 2000

W pewnych rodzinach pszczelich które zostały bez opieki, i mimo braku leczenia pasożyta rodziny te przetrwały. Wskazując tym samym tolerancje na roztocze. Naukowcy jak i pszczelarze badają tą tolerancję oraz pracują nad wyhodowaniem pszczół odpornych na Varroa. Rodziny np. Brazylia, Urugwaj wykazują te właściwości.

Leki stosowane w Polsce:
Api Live Var, Apitraz, Apiwarol, Bayvarol i Biowar

Spis substancji: 
  • Substancja czynna: akrynatryna
  • Substancja czynna: amitraza
  • Substancja czynna: bromfenwinfos
  • Substancja czynna: chlorfenwinfos
  • Substancja czynna: cymiazol
  • Substancja czynna: eukaliptol
  • Substancja czynna: fluvalinate
  • Substancja czynna: flumethrin
  • Substancja czynna: kumafos
  • Substancja czynna: kamfora
  • Substancja czynna: kwas mrówkowy
  • Substancja czynna: kwas szczawiowy
  • Substancja czynna: Alfa-cypermetryna
  • Substancja czynna: kwas mlekowy
  • Substancja czynna: kwasy organiczne, olejki eteryczne, propolis
  • Substancja czynna: mentol
  • Substancja czynna: tymol
Ze względu na odkładanie się substancji stosowanych przeciw warrozie w miodzie, wosku itd. Zaleca się ich stosowanie po pożytkach towarowych. Dobrymi okresami są wczesna wiosna oraz jesień. Odkłady można leczyć w ciągu sezonu lecz odradzam wybierania miodu tym rodzinom.

Źródło:  https://pl.wikipedia.org/wiki/Warroza
https://pl.wikibooks.org/wiki/Pszczelarstwo/Choroby/Warroza

wtorek, 3 listopada 2015

Ocena mojej pasieki

Wiem, że dawno się nie odzywałem. Ale ostatnimi czasy nawet nie mam czasu dla samego siebie zbytnio, a co dopiero usiąść i pisać post na bloga. Moja obecna praca mnie troszkę ogranicza, ale muszę się poświęcić by zebrać pieniądze na rozwój pasieki.


Te dwa stare warszawiaki które widzicie powyżej są zazimowane z moich obliczeń na ok. 15 kg zapasu. Dostały ode mnie jakieś po 12-13 kg cukru. Ale również miały swój zapas. Jestem zdania że nie powinno, a wręcz nie wolno grabić ula do samej węzy bo może to się odbić potem na zdrowiu i zimowli pszczół. Ten w dolnym rogu jest zazimowany na 8 ramkach, a ten wyżej na 9. Na górę wrzuciłem im tylko kawałek felcu i przykryłem to kawałkiem dywanu. Jak to się sprawdzi, to będę tylko tak zimował warszawiaki, bo szkoda pracy na maty (Jeśli okażą się bezużyteczne).


Po wielkich bojach został mi tylko jeden ul wielkopolski jednościenny, z pszczołami. Jeśli chcecie wiedzieć co się stało, to zapraszam do moich wcześniejszych wpisów. Pszczoły według wyliczeń dostały ok. 12 kg cukru + ich zapas. Czyli jakieś 13-14 kg. Moim zdaniem jest to mało dosyć, jak na 11 ramek wielkopolskich... Ale tak to jest gdy się karmi późno słoikiem i pszczoły wolno wybierają pokarm. Stwierdzam że ta metoda jest dobra ale na karmienie pobudzające, bo pszczoły wolno pobierają pokarm i mają złudzenie pożytku. Zimuję je na korpusie położonym na dennicy jak to jest w lato i jeden korpus. Na to powałka i korpus nadstawkowy ( nie ma sensu zagracać sobie garażu). Szczerze mówiąc martwię się o nie, i zastanawiam się nad podaniem ciasta z tego względu gdyż jest dosyć ciepła jesień i matki mogły podjąć czerwienie. Odymiałem je Apiwarolem 3x, i chyba będę musiał jeszcze raz. Co śmieszniejsze zimuję tam CJ10, a tą rasę zaleca się zimować na ciasnym gnieździe.


Ta zima będzie dla mnie następnym sprawdzianem jako pszczelarza, ale również da mi pewne spostrzeżenia na przyszłość. Pszczelarzę dopiero 2 sezon, i już zacząłem przechodzić na nowe konstrukcje ula (jednościenne). Co ciekawe zimuję na dennicy pełnej, nieosiatkowanej. Lecz na zasuwkach które kupiłem na Allegro, oraz dzięki wentylacji w daszku. Mam nadzieję że to wystarczy by móc odprowadzić wilgotne powietrze z ula, i zapewnić spokojną zimowlę moim pszczołom. Zakupiłem 5 kg węzy wlkp. oraz 1 kg warszawskiej. Drogo to wychodzi bo 50 zł/kg, ale tak węza się ceni w tym roku. Zbudowałem 6 dodatkowych uli jednościennych. Lecę trochę w ciemno, ale ufam moim pszczołom. One zimowały przy srogich zimach zanim warroza wpadła do naszych uli, i gdyby nie ona podejrzewam że nie raz w lesie dałoby się spotkać dziuplę wraz z plastrami sięgającymi 1m długości, zabite czerwiem oraz miodem.

czwartek, 1 października 2015

Moje daszki do uli wielkoplskich

Dawno już nie pisałem o moich ulach, i w sumie na blogu nawet. Za dużo projektów mam na ten rok :D No więc moje daszki są felcowane, by dokładnie zachodziły na korpus i wiatr miałby je ciężej zdmuchnąć. A jak wiadomo wiatry w ciągu zimy u nas dosyć sile ostatnio...


Dodatkowo są pokryte wykładziną pod panele, miało to na celu stłumienie spadającego gradu, owoców jesienią itp. Chciałem by daszek pełnił rolę izolatora w pewnym sensie od nie chcianych dźwięków. Myślę że również w jakimś stopniu będzie zatrzymywał ciepłe powietrze, bo również powinien działać jak poduszka powietrzna która będzie gromadziła ciepłe-wilgotne powietrze i je spokojnie odprowadzała bez zbędnych przeciągów. To są tylko moje założenia, a jak będzie to zima 2015/2016 zweryfikuje...


Pokryłem je na koniec jak widzicie blachą offsetową, choć kilku pszczelarzy mi to odradzało, jakoby miałaby ona się nagrzewać od słońca. Jedyną cechą, która czasem jest uciążliwa to słońce odbijające się od niej (oślepia). Ale jeśli powstanie kilkanaście takichże uli to może to być fajny efekt :D
Dach nie zachodzi jak wspominałem na szczelnie do powałki i jest tam z 6cm odstępu od niej. Jedynie to zmienię siatkę na wentylację, ponieważ siatka perforowana mimo swoich zalet, nie powstrzymuje os przed wtargnięciem do środka. Osy są chudsze niż pszczoły i spokojnie potrafią się przecisnąć przez te dziurki. Zastosuję teraz siatkę przeciwko gryzoniom, co prawda jest plastikowa, ale za to gęsta i nic się przez nią nie przedostanie. Myślę że myszy raczej jej się nią nie zajmą. Poza tym jeśli ktoś robi osiatkowane dennice to mogłaby być pomocna i chyba tańsza od aluminiowej stosowanej powszechnie.

piątek, 4 września 2015

Kiedy rozpocząć karmienie?


Dużo pszczelarzy jest zdania że rodziny pszczele powinny być zakarmione na zimę, do 15 września. I zgodziłbym się z tą teorią, ponieważ w takim wypadku pszczelarz stara się oszczędzić pokolenie pszczół zimowych, by te nie spracowywały się na przerobie cukru. Ale jest, jedno ALE.
Gdy mamy tak jak w tym roku długą ciepłą końcówkę lata i jesień zapowiada się podobnie, przynajmniej jej początek. Musimy wziąć pod uwagę że matki pszczele (szczególnie młode mam na myśli) Czerwią dość obficie, i w momencie zalewania gniazda, ograniczymy jej czerwienie. Dlatego moim zdaniem najlepiej w takim wypadku podawać syrop po 29 sierpnia, ponieważ jak wiadomo silny kłąb nie potrzebuje dużo pokarmu by ogrzać się nawzajem. Dodatkowo polecam dodać przynajmniej łyżkę stołową octu, by zapobiec powstaniu grzybicy wapiennej czerwia. Szczególnie o tej porze lubi ona się zasiedlać w ulach.


Podsumowując:

Karmienie rozpoczynamy sugerując się pogodą, oraz wiekiem matki pszczelej. Czyli od końca sierpnia/początku września (nawet do ok. 15) po ostatnim miodobraniu podkarmiamy po całej podkarmiaczce syropu przy młodych matkach i długiej ciepłej jesieni. Matki w tym okresie powinny czerwić max do 29 sierpnia. Do każdej dawki syropu dodajemy 1 łyżkę stołową octu (Ja leje na oko), by zapobiec rozwojowi choroby wapiennej czerwia. W podkarmiaczach powałkowych czy ramkowych możemy bardzo szybko zalać gniazdo podając rodzinom dawki po pełnej podkarmiaczce i w momencie wygryzania się pszczół, puste komórki są natychmiast zalewane syropem.

P.S.
 Nie traktujcie tego jako wykładni, bo każdy pszczelarz ma swoje metody gospodarki. Ale moim zdaniem trzymanie się sztywnych reguł hodowli, jak 20 lat temu nie ma sensu, ze względu na zmianę pożytków które mogą trwać do końca września. Jak i zmiany klimatu, które coraz częściej zaskakują nas ciepłymi jesieniami, zimami. Co powoduje wydłużenie czerwienia matek, i tym samym wypracowywaniem się pszczół. Jeśli bierzemy miód nawłociowy, to polecam jak najszybciej po miodobraniu zalewać gniazda syropem 3:2 i leczyć, silnie zarażone rodziny (gdy takie wykryjemy) leczymy natychmiastowo.

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Stan mojej pasieki

Witam, dość długi czas nie zamieszczałem postu na temat mojej pasieki więc najwyższa pora. Na chwilę obecną posiadam 4 rodziny, miałbym 5 lecz poprzez moje błędy związane z wymianą matek musiałem połączyć jedną rodzinę która nie chciała mi przyjąć matek. Z mojej pierwszej rodziny, w której były agresywne pszczoły zmieniłem matkę i podjęła czerwienie.


Matka która ma zmienić nastawienie pszczół do mnie to jest to linia S. Jak na razie mam pozytywne wrażenia związane z pracą z nimi. Niestety rój w którym miała być Erika nie mógłby być moim zdaniem wyprowadzony do wiosny i musiałem je połączyć. Zamówiłem od Pana Jacka Jaronia 2 matki i oby dwie zostały wyrzucone. Wyciągnąłem jeszcze zapasową matkę od kuzyna linii Willy, lecz ona mi pofrunęła w siną dal. Po tych wszystkich zdarzeniach stwierdziłem że lepiej mieć jeden  w zamian silny rój. A nie dwa słabiaki które nie wiadomo czy przetrzymają w pojedyńczej desce do wiosny. Linię Willy i tak mam tylko u kuzyna, bo nie było gdzie wcisnąć odkładu, lecz podłożyliśmy ramkę z jajeczkami od jego matki. Na wiosnę (podejrzewam gdzieś w kwietniu) wezmę od niego mój odkład i wrzucę go do swojego wielkopolskiego na pojedyńczej. Stad mam takie podejście że nigdy nie zimowałem na jednej desce pszczół i to w jednym korpusie. Może od przyszłego roku, jak pszczoły mi powiedzą że jest wiosna i pora wyjść odetchnę pełną piersią i nabiorę odwagi na tego typu ule. Szczerze mówiąc bardzo podoba mi się gospodarka na nich, mimo że nie mam osiatkowanej dennicy.



czwartek, 6 sierpnia 2015

Pielęgnacja odkładów, pakietów itp.

Każdy pszczelarz który robił odkłady w lipcu czy końcem sierpnia chciałby zazimować silne rodziny, z oczywistych powodów. Słaba rodzina może nie poradzić sobie z utrzymaniem ciepłoty w gnieździe i zginąć. Jeśli chodzi o mnie to nie wierzę że pszczoły osypują się z samego zimna, ale raczej z braku pokarmu. Ale to temat na inny post...


No więc. Chcąc odpowiednio zadbać o rodzinę pszczelą by z odpowiednią siłą ją zazimować wystarczy podkarmiać rzadkim syropem 1:1, małymi dawkami ok. 200 ml co 2-3 dni. W ten sposób zachęcimy matkę do czerwienia, stwarzając złudzenie pożytku. Żelazna rezerwa w ulu powinna wynosić ok. 5kg. Dodatkowo takie podkarmianie ma jeszcze jeden plus. Poprzez powolne karmienie pszczół małymi dawkami syropu nie powoduje zalewaniem gniazda co jest istotne, ponieważ zależy nam na miejscu do czerwienia dla matki. Dlaczego podałem dawkę syropu? W ulu wielkopolskim bardzo prosto jest dawkować syrop, nawet dużymi ilościami. Wystarczy zrobić 1-2 dziurki w denku od słoika 0.9, wlać syrop i gotowe. W ulach typu warszawski zwykły nie ma tak prosto. Dlatego trzeba z umiarem, co kilka dni podawać po szklance syropu by pszczoły nie zaczęły zalewać gniazda.


Zapewne po 1 podkarmieniu może nie być nawet widać syropu na ramkach, bo pszczoły mogą go zjeść. Okres po lipach, nie obfituje już w pożytki zapewniające dobry rozwój rodzinom pszczelim dlatego należy je karmić bezwzględnie. Nawet gdy są pożytki młode rodziny warto podkarmić ponieważ małe rodziny nie są w pełni wystarczalne. Po drugie i tak nie ma co się nastawiać że weźmie się z nich miód więc nie ma co się martwić i powoli im dawkować pokarm na rozwój. Oczywiście bardzo wskazane jest zasilenie czerwiem w tym czasie z innych silniejszych rodzin, dodatkowo matka zyska ramkę do czerwienia dla rodziny. Odkłady i pakiety w maju-czerwcu mają potencjał by przynieść miód nawet z lip, jeśli będą zasilane, podkarmiane i w pobliżu będzie kwitł pożytek towarowy, pszczela rodzina osiągnie siłę by przynieść co nie co. Ale by to się stało, dobrze mieć pod ręką dodatkową odbudowaną nadstawkę.

niedziela, 19 lipca 2015

Flow Hive - Przyszłość pszczelarstwa?

Jakiś czas temu natknąłem się na filmik pewnych pszczelarzy z Australii. System polega na tym, że specjalnym kluczykiem który wkładamy w ramkę Flow podnosimy połowę komórek i jak za wciśnięciem guzika miód spływa rurką prosto z ula do słoika.


System Flow Hive zaoszczędza czas, ale pieniądze jeszcze nie bardzo. System kosztuje ok. 600$, więc jeśli chodzi o polskie warunki jest on kompletnie nieopłacalny. Jeśli Folw Hive się przyjmie i będzie produkowany na większą skale stanie się rewolucją, i myślę że wirówki, stoły do odsklepiania, widelce i wiele, wiele innych urządzeń do odbierania miodu pszczołom pójdzie w zapomnienie. Na razie jest to interesująca metoda, i co najważniejsze czysta. Nie ma możliwości by jakieś zanieczyszczenia znajdywały się w miodzie, ponieważ jest on bezpośrednio z ramki zlewany do słoika.


System jest wart omówienia w większych gronach pszczelarzy np. na szkoleniach, czy kursach. Zaoszczędza on stresu rodzinie pszczelej, gniecenia pszczół, niepokojenia dymem. System co prawda jest budowany z plastiku, ale pszczołom nie przeszkadza tworzywo i leją miód w komórki. Zastanawiam się tylko jak jest z rozpoznawaniem dojrzałości miodu w komórkach, gdyż wgląd na ramki jest od strony bocznej, gdzie nie widać dokładnie czy miód jest szyty woskiem, czy też pszczoły muszą go jeszcze odparować. System robi wrażenie, ale jak wspominałem pod względem finansowym jest to nieopłacalne. Tzw. wirówki, służą pszczelarzom na całym świcie od pokoleń, i często na następne pokolenia jest przekazywana miodarka. Dlatego podejrzewam że prędko się to nie stanie gdy przejdziemy na tego typu systemy odbierania miodu.


Fakt, faktem też jest taki że system nie zaoszczędzi pszczelarzowi przeglądów rodziny i zawsze będzie koniecznością przeglądanie rodziny pszczelej, choć przez zapobieganie rójce. Co więksi pszczelarze mogą sobie pozwolić na to jako ciekawostkę, ale nie wyobrażam sobie by to stosować w Polsce na większą skale przy takiej cenie....

czwartek, 16 lipca 2015

Drewno do podkurzacza

Czasami początkujący pszczelarze zastanawiają się jakie jest najlepsze paliwo do podkurzacza. Chcą wybrać najmniej uciążliwy dla pszczół sposób na ich uspokojenie. Paliwo nie może być iskrzące, i również z podkurzacza nie może uchodzić gorący dym, ponieważ zaczniemy parzyć nasze pszczoły.


Najlepszym próchnem do podkurzacza, które zostało sprawdzone przez wiele pokoleń pszczelarzy jest drewno z drzewa liściastego. Najbardziej polecana jest wierzba. Czasami pszczelarze skarżą się że podkurzacz gaśnie, próchno nie chce się palić itp. Moim zdaniem, albo używają twardego drewna które za nic w świecie nie chce się tlić, albo mają zasmolone podkurzacze które dławią dymem żar. Drewno do podkurzacza najlepiej jak ma strukturę gąbki, które można spokojnie bez wysiłku rozgnieść w rękach. Ja używam próchna z jesionu, ponieważ miałem stary spróchniały pniak na placu. Jak dla mnie spełnia wszelkie normy i pali się świetnie. Najważniejsza sprawa która powinna być oczywista jest wysuszenie drewna na wiór.


czwartek, 9 lipca 2015

Chaber bławatek


Występuje w Europie oraz na Syberii Zachodniej. Często jest uważany za chwast, lecz przez pszczoły jest postrzegany jako roślina miododajna. Chaber bławatek jest rośliną jedno roczną i ma dość długi okres kwitnienia. Potrafi dorastać do 90 cm. Chaber rośnie głównie na łąkach, jak i polach uprawnych, lecz przez stosowanie środków ochrony roślin jest z coraz lepszym skutkiem tępioną rośliną. Można go zasiewać w rabatach, miejscach eksponowanych oraz ogrodach-łąk.


  • Roślina barwierska, barwiąca na niebiesko.
  • Stosuje się ją w kosmetyce, jest polecana przy problemach grzybicznych skóry głowy oraz łupieżu.
  • Preferuje miejsca słoneczne.
  • Ma małe wymaganie glebowe.
  • Kwitnie w okresie maj-wrzesień.
  • Jest rośliną stosowaną w ziołolecznictwie
Nazwy ludowe to: białasy, głowacz, jasieniec, kardy, kwiatek wołoszek, macoszka, modrak, modrzeńczyk, samosiejka, wasilek, wawer.



Chaber często można spotkać na glebach które mają wysoki poziom wapnia. Jak każda roślina lubi gleby przepuszczalne, wysiewa się go wczesną wiosną (marzec-kwiecień) wprost do gruntu. Rośliny kwitną po ok. 10 tyg. od siewu. Często rozsiewany jest przez mrówki oraz wiatr. Nasiona znajdujące się w glebie zachowują zdolność kiełkowania przez 5-10 lat.

Źródło: 
http://www.zielonyogrodek.pl/kwitnace-jesienia/chaber-blawatek
https://pl.wikipedia.org/wiki/Chaber_b%C5%82awatek


sobota, 4 lipca 2015

Nowa matka

Jakiś czas temu dostałem matkę Cj10, którą poddałem do rodziny która nie miała matki. Pisałem o tym ostatnio na blogu. Na początku nie mając doświadczenia dałem matkę w klateczce na górne beleczki. Pszczoły nie były wrogo nastawione do matki, wchodziły na klateczkę i języczkami zlizywały feromony matki. Dzień trzymałem ją w klateczce zastanawiając się jak ją podłożyć... W końcu postanowiłem że podłożę ją pod kołpak i to była dobra decyzja. Pożyczyłem od kuzyna kołpak i włożyłem matkę z 3 pszczołami towarzyszącymi. Uznałem że to najlepsza metoda, bo nie mogłem być potem na pasiece. Po kilku dniach wróciłem do domu i pierwsze co zerknąłem do ula z matką. Co się okazało, to że było tam pełno pszczół pod nim. Pszczoły wygryzły dziurę w kołpaku i dostały się do matki. Byłem pewien że ją skasowały. Gdy wyjąłem kołpak zobaczyłem matkę, wraz ze świtą pszczół które się nią opiekowały. Matka przyjęta. Czyli mogłem wtedy zamieścić wpis jakie mam linie w pasiece.

Co do matki linii S, to najpierw musiałem sprawdzić wiarygodność tego. I okazało się że to córka matki, którą kuzyn kupił przez związek z Kocierzowy. Linia ta na razie sprawia pozytywne wrażenie, zobaczymy na wiosnę. Widzę jak dotąd że mają sporą tendencję do gromadzenia pyłku i lubią gdy jest ich dużo. Pszczoły łagodne. Teraz czekam na Erikę oraz Willy, o ile z nią zdążę...

Moja dziewczyna która przezwycięża swój strach :D



piątek, 19 czerwca 2015

Nowe ule, nowe mateczniki, nowe problemy

Ostatni czasy pasieka troszkę się zmieniła. Doszła mi jeszcze jedna rójka, którą zebrałem od sąsiadki. Okazało się że mojemu wujkowi wyroiły się pszczoły. Jakimś cudem nie udało się zebrać matki razem z nimi... No, ale czasami tak się zdarza. Nie zamieszczałem zdjęć swoich uli, bo miałem po prostu za dużo zajęć i zawsze mi to wypadało z głowy. Więc oto moje nowe ule:



Pewnie zastanawia was czemu mój ul nr. 2 jest tak oblepiony pszczołami. A no właśnie też mnie to zdziwiło... Obudziłem się koło godziny 8 rano, i zawsze jak co rano zrobiłem sobie kawę czy herbatę, i wyszedłem pooglądać moje panny czy one również zaczęły dzień. Podszedłem do uli warszawskich, wszystko grało w nich jak zawsze. Gdy wyszedłem za bramę i zbliżyłem się do nowych uli na odległość 20 metrów usłyszałem huk. Zamarłem. Podszedłem bliżej, a tam cała wrzucona rójka od wujka która była zasiedlona dnia poprzedniego, wyszła. Położyłem kawę szybko na ławeczce przed domem i idąc po sprzęt do pracowni zastanawiałem się CO JEST GRANE???.
Przez pierwszą godzinę, wszystko wskazywało mi na to że siądą gdzieś na drzewie. Potem stało się coś czego jeszcze w życiu nie widziałem. "Rójka" która niby wyszła, zamiast wrócić do ula, czy siąść na drzewie zaczęła wchodzić do ula nr. 1 gdzie jest matka. Pierwsza moja myśl to była że rabują, bo ze względu na brak czasu miałem im dać dopiero tego dnia syrop. Zamknąłem wlotek ula 1, podkurzałem, zmiatałem pszczoły. Robiłem wszystko by je odgonić od niego. W końcu się poddałem i dałem sobie siana. Pomyślałem że same sobie to rozsądzą. Wróciłem za kilka godzin do uli, była cisza i niby wszystko w normie. Zajrzałem do 2. Patrzę, a tam pszczoły na 2 ramkach. Rójka wcześniej była na 6 ramkach wielkopolskich. Załamałem się. Ale stało się coś ciekawego. Pszczoły które wyleciały, weszły do ula 1 i tam zostały. Są teraz silną rodziną, a 2 jest słabiutka...
Dlatego też, poddam tam CJ10. Mam nadzieję że mi ją przyjmą. Włożyłem tam ramkę z czerwiem i okazało się właśnie że nie ma matki. W ulu nr. 1 jest rójka, ale w tym ulu są pszczoły, jak my to nazywamy "opier...". Dlatego tam również jest konieczne by matka była zmieniona na nową. Tam wrzucę Erikę, od Pana Jacka Jaronia.


U moich pierwszych pszczół również muszę zmienić matkę. Ten kto nie widział moich pszczół, zapewne by mnie wyśmiał, że nie widziałem agresywnych pszczół. Otóż widziałem i je mam. Kuzyn nie mógł uwierzyć, i uciekł z pod ula. Bo dostał kilka żądeł. Później mi przyznał rację że trzeba tam obowiązkowo matkę zmienić. Zmienię tam na Willy, pociągniętą od niego. Poza tym, rozbiję tą rodzinę na pół po miodobraniu i wrzucę następną Erikę. Wiem kombinuję bardzo w tym roku. Ale jeśli się to uda to wystartuję z 5 pełnymi rodzinami na wiosnę. Więc gra jest warta świeczki, choć dla mnie teraz jest priorytetem wyłagodnić pasiekę.

czwartek, 11 czerwca 2015

Obróbka wosku pszczelego


Każda osoba ceniąca dobra natury, na pewno nie przejdzie obojętnie obok wosku pszczelego i produktów z niego wykonanym. Pszczelarzom wosk jest na cenę złota dosłownie, ponieważ bardziej od świeczek, pszczelarze wolą go wykorzystać do wyrobu węzy. O węzie już pisałem kiedyś, link do postu znajdziecie na dole.


1. Najczęściej do przerobu lądują: odsklepiny, dzika zabudowa, komórki trutowe z ramek pracy. Ale również pszczelarz wrzuca całe ramki. Właśnie w pierwszym etapie potrzebna nam będzie wytapiarka słoneczna, to urządzenie powinno się znajdować na każdej pasiece. To w niej ląduje to wszystko, i poprzez temperaturę wytworzoną przez słońce (działa jak szklarnia) wosk się topi i opada do specjalnego naczynia.


2. Drugim etapem którym możemy poddać susz po przetopieniu przez topiarkę słoneczną, jest wrzucenie czarnych pozostałości do topiarki elektrycznej. W ten sposób odzyskujemy maksymalną ilość wosku z suszu. Czyli: Wrzucamy do topiarki pozostałości, ustawiamy poniżej naczynie z wodą, by wosk nie przywierał do niego i topimy. Dobrze jest mieć jakiś kawałek starej szmaty z materiału który nie jest łatwopalny, by owinąć te pozostałości i dopiero wtedy topić. Zapobiegnie to dostaniu się brudów z pozostałości.


3. Ostatnim etapem mającym na celu uzyskanie czystego wosku jest jego gotowanie. Tak dobrze przeczytaliście, gotowanie. Chodzi tu o, to że woda pomaga w wyklarowaniu się wosku, by ten nabrał odpowiedniego koloru oraz by oczyścić go ostatecznie z wszelkich drobin. Ustawiamy garnek z wodą. UWAGA! NIGDY NIE NAPEŁNIAMY CAŁEGO GARNKA WODĄ, PONIEWAŻ WOSK SIĘ ROZSZERZA GDY SIĘ TOPI!!! Wystarczy gdy napełnimy 1/4, dobieramy również garnek do ilości wosku jaką pozyskaliśmy. Musi być zawsze mniej więcej połowa garnka pusta, gdy włożymy twardy wosk. Gdy wosk się zagotuje w garnku, brudy wyjdą na jego powierzchnie i zastygną wraz z nim. Zastygnięty wosk będzie teraz w postaci krążka, i powinien wylecieć wraz z wylewaną wodą po zagotowaniu. Brudy, biały nalot itp. na powierzchni zeskrobujemy nożem. W razie potrzeby czynność trzeba powtórzyć.



Mam jeszcze jedną uwagę co do wosku. NIGDY RÓWNIEŻ NIE DOLEWA SIĘ DO WOSKU WODY, PONIEWAŻ MOŻNA LICZYĆ SIĘ Z KONSEKWENCJAMI PODOBNYMI DO TEGO, GDY WLEJE SIĘ WODĘ DO GOTOWANEGO OLEJU.

Tak uzyskany wosk możemy już wykorzystać do wyrobu węzy za pomocą walców, czy praski. Jak i wyrobu świec, które na pewno zwrócą uwagę. Na rynku są dostępne różnorakie formy do ich wyrobu. Lecz można również je zwinąć z węzy. Spalany wosk pszczeli wydziela przyjemny zapach, który uważa się również jako leczniczy.

Link: http://pszczelarstwomojapasja.blogspot.com/2015/03/weza-na-co-to.html

sobota, 30 maja 2015

Co tam u mnie

Trochę się działo u mnie w życiu jak i pszczelarskim, tak i prywatnym. Zacznę może od tego że doszły mi dwie rodzimy pszczele. Jedną zasiedliłem w ulu warszawskim zwykłym, który kupiłem od dziadka mojego kolegi i stał całą zimę pusty. A w drugim już mojej produkcji ulu wielkopolskim wrzuciłem rójkę, otrzymaną od mojego kuzyna który mnie uczy tego fachu.


No więc na chwilę obecną mam 3 rodziny pszczele które muszę zazimować. A dojdzie jeszcze jedna ponieważ czekam na matkę CJ10. Jeżeli się sprawdzi ta pszczoła możliwe że będę starał się ją propagować tutaj i w przyszłości zajmę się hodowlą tychże matek. W ulu mojej pierwszej rodziny, powiem jedno... Jest MASAKRA!!! Pszczoły wcale nie trzymają się plastrów, niemożliwe jest odebranie miodu bez rękawic (zwykle pracowałem bez). Gdy wyjmuję ramkę pszczoły wypryskują na mnie jak szalone. Przegląd temu dostałem z 15 żądeł, aż mi się ciepło robiło. Musiałem założyć 3 pary rękawiczek ogrodniczych, a i to żądła dostawały się pod skórę. Ponad to, musiałem wiązać sznurkiem nogawki bo dostawały się nawet pod spodnie. Tam też mnie nie oszczędzały i zebrałem 3 żądła przed tym zabiegiem... Jednym moim celem jest teraz wymiana matki w tym ulu na jakąś łagodną, zastanowię się na Willy'm. Poza tym wszystko gra, pszczoły pracują, matki czerwią. Nie jest źle ogółem. Tylko jest jeszcze zastrzeżenie do pszczół z wielkopolskiego, ponieważ matka która się wyroiła, nie wiadomo co to za pszczoły... Ale w życiu nie widziałem tak leniwych pszczół. Odbudowują węze jak im się zachce, miodu praktycznie nie ma. Nie wiadomo o co z nimi chodzi, ale również nie ma wyjścia i trzeba zmienić tam matkę. Lecz z nią będę musiał poczekać, ponieważ na wielkopolskim rójka została wrzucona na 4 ramki węzy. Bo nie miałem tego typu uli wcześniej. Poddałem im ciasto na zachętę i zobaczymy za jakieś 2 tyg. czy uporały się z tym i można będzie coś kombinować by matkę tam zmienić. To chyba tyle... Pasieka się rozwija, mimo moich błędów. Bym zapomniał. Jakiś czas temu kupiłem 2 matki Willy, bo myśleliśmy że nie ma matki w odkładzie który jest w warszawiaku. A tu niespodzianka! Matka jest i czewi. Więc dałem jedną matkę kuzynowi w zamian za to. Wziąłem ulik weselny i wrzuciłem kilka ramek pszczół z ula od 1 mojej rodziny. Poddałem matkę i myślałem że wszystko gra. Pszczoły klateczkę zawoskowały, więc myślałem że jest ok. A tu... Jajeczka. Szukam, szukam, szukam. Patrzę. Przerzuciłem matkę ze starej rodziny która miała iść do kasacji. Nowa Will'ego wyrzucona na pewno. Ojjj nie wyobrażacie sobie ile przekleństw poleciało w tamtej chwili. złapałem ją i wrzuciłem z powrotem skąd przyszła.Teraz w uliku są pszczoły wraz z jajeczkami, ale mateczniki w nich powstałe skasuję. Pociągnę raczej matkę od mojego kuzyna, z tej którą mu dałem i powinno się wszystko tym razem udać. Przynajmniej to nauczką że z pszczołami to jednak nie ma co się spieszyć, To by było na tyle, mam nadzieję że nie zanudziłem. Do następnego razu :)

środa, 20 maja 2015

Przepis na Nugat

Składniki:
5 białek
35 dag cukru
22 dag miodu
1 łyżeczka octu
20 dag łuskanych orzechów laskowych
20 dag łuskanych orzechów włoskich
2 wafle

 Przygotowanie:
Z cukru, 2/3 szklanki wody i octu ugotować syrop, za kroplą spuszczoną z łyżki powinna ciągnąć się nitka syropu. Potem dodać miód i mieszając znowu gotować „do nitki”. Białka należy ubić na sztywno i cały czas ubijając, wlewać do piany cienką strugą bardzo gorący syrop. Następnie ustawić naczynie na garnku z wrzącą wodą i ubijać tak długo, aż masa stanie się gęsta i przestanie się ciągnąć. Bardzo trudno dokładnie określić czas ubijania, ale zwykle ta czynność zajmuje nie mniej niż 45 minut. Orzechy posiekać na grube kawałki i lekko uprażyć na patelni, następnie ostudzić i wymieszać z masą. Nugat wyłożyć na wafel, przykryć drugim waflem i przykryć go drugim waflem. Całość obciążyć deską kuchenną oraz wstawić do lodówki. Spożywać następnego dnia.

czwartek, 14 maja 2015

Pszczół przybywa, a pszczelarzowi żądeł

Kilka dni temu przywiozłem następny odkład od mojego kuzyna, i zasiedliłem wolny warszawiak który czekał od zeszłego roku na lokatorki. Odkład jest bezmateczny, ponieważ jakiś czas temu zamówiłem od Pana Tomka Miodka matkę nieunasiennioną - krainkę Celle. Nie wiem jaka to pszczoła, bo nigdy nie miałem styczności z taką rasą. Ale sądząc po opiniach pszczelarzy, jak i samego Tomka są to pszczoły plenne i dosyć miodne. Czysta Cellka to nie będzie, ale może w połączeniu z tutejszymi pszczołami wyjdzie mi całkiem ciekawa rodzina. Co do pszczół od mojego kuzyna to tym razem z tymi pszczołami pracuje się o niebo lepiej niż z odkładem z zeszłego roku. Pszczoły są łagodniejsze, nie rozlatane jak moje. Rzadko żądlą. Choć moje zdążyły mi wbić 3 żądła w paluchy, przy przeglądzie. Skasowałem mateczniki w niej, oraz osłabiłem przez zabranie ramki z czerwiem do rodzinki która przyjechała nie dawno. Mam nadzieje że Pan Tomek się pospieszy, bo nie chciałbym mieć trutówki w ulu. Odkład siedzi na jakiś 4 ramkach. 2 to ramki z zapasem z tej zimy, jedna ramka pełna czerwia z odrobiną miodu, oraz ostatnia ramka z węzą. Po moich oględzinach, mimo że rodzinka słaba dziarsko grzeje czerw i nie pozwala na spadki temperatury w gnieździe. Chciałbym mieć już tą mateczkę, bo nie wiem ile mogę zwlekać. Rodzina z tamtego roku jest teraz na pełnym ulu - 17 ramkach warszawskich zwykłych + nadstawka którą odciągają. Niepokoi mnie to troszkę, bo rzepak w pełni kwitnięcia a miód zamiast w nadstawce to w gnieździe. ramki od szyby zawalone w miodzie. Przynajmniej coś jest. Na pożytek letni raczej nie będę liczył, bo chcę z nich zrobić zsypańca do moich wielkopolskich. Co będzie, to będzie...

środa, 6 maja 2015

Sposoby na użądlenia pszczół

Każdy pszczelarz jest narażony na użądlenia przez pszczoły. Ale również często zdarza się tak że zwykła osoba która nie ma żadnego kontaktu z pszczelarstwem zostaje zaatakowana przez pszczołę/pszczoły. W takich wypadkach potrzebna jest pomoc, a niekiedy nawet pomoc specjalisty. Osoby które są uczulone na jad pszczeli doznają bardzo wyraźnych objawów, i w takim wypadku trzeba natychmiast jechać do lekarza. Lub jeśli nie ma akurat środka transportu zadzwonić po pogotowie ratunkowe!.



Pszczoła żądląc człowieka zostawia swój zbiorniczek jadowy, i tym samym oznacza dla niej to śmierć. Lecz jeśli zbiorniczka nie usunie się w miarę szybko, to jad będzie dawkowany do rany i w ciągu kilkunastu sekund. Pierwsza pomoc właściwie zaczyna się od usunięcia żądła ze skóry. Osoby które nie mają często do czynienia z użądleniami chwytają w palce żądło i je wyjmują. Niestety to jest podstawowy błąd. Zawsze zeskrobujemy żądło, NIGDY NIE WYCIĄGAMY GO PALCAMI!


Ponieważ w ten sposób unikamy wyciśnięcia ze zbiorniczka całej zawartości jadu.

1. Po usunięciu żądła z ranki można zrobić zimny okład z lodu, czy przemyć miejsce użądlenia zimną wodą. W ten sposób złagodzimy uczucie pieczenia.

2. Dobrym sposobem na okład jest również błoto. Najlepsze błoto na użądlenia jest z gliny które utrzymuje długo swoją wilgotność i da się lepić w palcach.

3. Korzeń pietruszki może okazać się równie pomocny. Rozkrawamy go na plasterki i przykładamy w bolące miejsce.

4. Co ciekawe produkty pszczele również okazują się być pomocne w użądleniach. Mowa tutaj o miodzie. Wiadomo że miód posiada wiele pozytywnych właściwości jak i leczniczych. Również przy użądleniach możemy nim posmarować miejsce by złagodzić ból.

5.  Jad pszczeli zawiera kwas mrówkowy. W celu jego neutralizacji możemy posłużyć się sodą oczyszczoną która jest zasadowa. Mieszamy ją z wodą, by uzyskać papkę i przykładamy do rany.



6. Pasta do zębów którą chyba każdy ma w domu, może nam pomóc w schłodzeniu miejsca użądlenia. Wystarczy posmarować nią miejsce i gotowe.

7. Okład rumiankowy również może okazać się pomocny. Najlepiej saszetkę rumianku parzymy w wodzie, i potem przykładamy do ranki. Po kilku minutach saszetka z rumiankiem powinna wyschnąć.

8. Przynieść ulgę może również przyłożony plasterek cebuli.

9. Mimo że może to niejedną osobę zdziwić, to również ogrzanie miejsca użądlenia daje ulgę, można w tym celu użyć suszarki do włosów, jak przyłożyć wcześniej zaparzony rumianek czy herbatę.

10.  O dobroczynnych właściwościach miedzi mówiono już w starożytności. Medycyna chińska często doceniała, i docenia ten szlachetny metal. Na miejsce wstrzyknięcia jadu pszczelego można przyłożyć miedzianą monetę, czy jakiś jej inny kawałek. Trzeba pamiętać, by metal nie był zaśniedziały czy brudny.


11. Posmarowanie krem nagietkowym pomaga w uśnieżeniu swędzenia. Nagietek ma bowiem właściwości odkażające. Może również pomóc w zapobiegnięciu infekcji.

12. Kolejną substancją która ma właściwości bakteriobójcze i odkażające, wyprodukowały same pszczoły. Jest nią propolis, wystarczy nim posmarować miejsce lub jego roztworem.

13. Czosnek, podobnie jak cebula również jest pomocny przy użądleniach. W tym celu rozgniatamy ząbek i przykładamy do ranki.

14. Aspiryna jest chyba najbardziej uniwersalnym lekiem bym powiedział. I w tym przypadku nie zawodzi. Należy zwilżyć miejsce, po czym wetrzeć roztartą aspirynę. Lecz trzeba uważać ponieważ przeciwwskazaniem do jej stosowania jest uczulenie na kwas acetylosalicynowy. Ma działanie przeciw zapalne.

15. Olej kokosowy łagodzi ból i swędzenie, dzięki 50% zawartości kwasy laurynowego który ma właściwości antybakteryjne.

16. Sól zmiękczająca mięso zawiera tzw. papainę. Rozkłada ona szkodliwe substancje zawarte w jadzie pszczelim.


17. Węgiel aktywowany, a właściwie pasta z niego sporządzona szybko wyciąga jad z ranki, co zapobiegnie bólu i opuchliźnie. Węgiel aktywowany jest dostępny w postaci kapsułek, wystarczy je ostrożnie otworzyć i dodać kilka kropli wody. Powstanie papka którą nakłada się na miejsce.

18. Papaja. Owoc który jak sama nazwa wskazuje zawiera substancje zwaną papaina. Jak wspomniałem wcześniej rozkłada ona substancje zawarte w jadzie. Wystarczy pocierać nią miejsce użądlenia.

19. Olejki eteryczne z bazylii i mięty pieprzowej również pomagają przy użądleniach.

20. Ciekawe jest również to, że antyperspiranty również stanowią środek pomocy przy użądleniach przez pszczoły. W swoim składzie mają często hydrat chlorku aluminium, który uważa się za pomocny ze skutkami użądleń.

21.Amoniak jest ogólnodostępny, w każdym gospodarstwie domowym. Zawierają go przeważnie spryskiwacze do mycia szyb w domu. Wystarczy kapnąć kilka kropel na miejsce użądlenia.

22. Ocet jest dostępny w każdej kuchni. W tym celu wystarczy namoczyć kawałek ściereczki czy gazy nim, i przyłożyć. 

23. Rabarbar jest naturalnym środkiem na użądlenia.

24. Liście babki również są polecane do tego typu dolegliwościach. Liście babki, były już stosowane w dawnych czasach, kiedy to medycyna była na bardzo niskim poziomie i ludność sięgała do naturalnych leków. Moim zdaniem bardziej skutecznych i przede wszystkim bezpiecznych.



Metody przeze mnie podane mogą być stosowane i pomocne przy użądleniach osób nie uczulonych na jad. Osoby uczulone powinny się koniecznie zgłosić do najbliższego lekarza, ponieważ w tym przypadku użądlenia mogą spowodować nawet śmierć.

czwartek, 30 kwietnia 2015

Rola trutni w gnieździe pszczelim

Trutnie w rodzinie pszczelej są wychowywane przede wszystkim w celu zapłodnienia matek pszczelich. A tym samym przedłużeniu gatunku. Matka pszczela wykonując lot godowy stara się by dotarły do niej jedynie najsilniejsze i najsprawniejsze trutnie. To pozwala zachować różnorodność genów, oraz zapewnić silne potomstwo cechujące się odpowiednią odpornością na wszelkie niebezpieczeństwa czyhające na rodzinę.


Poza zdolnością latania i zapładniania matek, trutnie nie zostały wyposażone w nic charakteryzujące prawdziwą pszczołę. Nie mogą zbierać pyłku, ani nektaru. Nie propolisują gniazda. Są zdane na łaskę robotnic które przez okres intensywnego dopływu pożytku do ula troskliwie się nimi zajmują nawet po ich wygryzieniu. Muszą mieć większe komórki, które da się rozpoznać na pierwszy rzut oka oraz mają najdłuższy okres rozwojowy bo 24 dni. Trutnie rozwijają się z jaj niezapłodnionych, dlatego mówi się w sytuacji gdy w ulu jest sam czerw trutowy że wdała się trutówka. Czyli zwykła robotnica zdolna do składania wyłącznie jaj niezapłodnionych, co poprzedziło stratę matki oraz brak możliwości wychowania nowej. Co więcej, trutnie osiągają pełnię dojrzałości płciowej po 12 dniach od wygryzienia. Często można się spotkać z opinią że trutnie pomagają w utrzymaniu właściwiej temperatury w ulu. Nie jestem specjalistą, ale moim zdaniem może być to prawdą. Trutnie po okresie 8 dni są w stanie dopiero wykonywać pierwsze loty. Również lot trutnia jest wyraźnie rozpoznawalny, charakteryzuje się wysokim buczeniem. Podobnym do lotu trzmiela.


W okresie późnego lata, trutnie które nie zdołały zapłodnić żadnej królowej są wyrzucane z ula gdzie potem giną z głodu oraz zimna. Często zdarza się że trutnie są wręcz zabijane przez robotnice, które je żądlą na śmierć. Same trutnie nie posiadają w odwłoku żądła, więc pszczelarz nie musi się obawiać ataku z ich strony. Moim zdaniem pewna ilość trutni w okresie letnim jest potrzebna, ponieważ zapewniają potrzebę na męski feromon do prawidłowego funkcjonowania rodziny pszczelej. Masa dorosłego trutnia waha się między 120-290 mg. Dojrzałość płciowa trutni utrzymuje się dosyć długo bo aż 40-50 dni. Również podczas kopulacji trutnie nie są oszczędzane, ponieważ gdy truteń dotrze do matki pozostawia w niej swój zbiorniczek który "pompuje" w nią całe nasienie. Jedna matka potrzebuje do całkowitego zapłodnienia ok. 8-15 trutni. Kopulacja odbywa się przez zwabienie trutnie feromonem matki w odpowiednie miejsce, gdzie na wysokości ok. 20 metrów dochodzi do wymiany płynów. W normalnej rodzinie pszczelej może znajdować się 500 do nawet 5 tyś trutni. Ich liczba jest określana przez pszczoły, ponieważ utrzymanie płci męskiej w ulu jest dosyć kosztowne. 


Ramki pracy stosowane przez pszczelarzy mają głównie na celu eliminacje części warrozy, gdyż roztocze wybiera chętniej komórki trutowe jak komórki pszczele. Gdy czerw zostaje zasklepiony na komórkach, wycina się go i wkłada z powrotem ramkę pracy na której był. Jest to również metoda stosowana przy zapobieganiu rójce. Ramka pracy jest zakładana jako przed ostatnia ramka. Jeśli rodzina jest silna to po okresie 4-5 dni taka ramka powinna być zabudowana w całości. Los trutni nie jest wesoły, ale na pewno zapewniają ciągłość gatunku, jeśli mamy wartościowe matki i zależy nam na dobrym unasiennieniu młodych matek. Powinniśmy pozostawić część trutni gdyż są one idealną kopią pod względem genetycznym królowej ula macierzystego. 

czwartek, 23 kwietnia 2015

Zerknięcie na moje pszczoły

Wczoraj zrobiłem przegląd gniazda i się dosyć zdziwiłem. Otóż ramkę którą wrzuciłem tydzień temu w czwartek, z dziurami (bo podbierałem miód sekcyjny, w tamtym roku) Została odbudowana w 100%. Zamiast komórek na miód w górnej części, pszczoły zrobiły komórki trutowe które zostały zaraz zaczerwione przez matkę. Pomyślałem: Oho, trzeba wrzucać ramkę pracy.


Choć na początku wahałem się czy dawać im tą ramkę, czy nie. Bo myślałem ze za późno. Ale w niektórych miejscach na boku ramek, były komórki trutowe zasklepione. Nie niszczyłem ich, bo myślę że jakaś ilość trutni jest potrzebna w ulu. Jedyne które będę kasował to na pewno na ramce pracy, oraz w ekstremalnych przypadkach gdy zobaczę np. całą górę ramki zawaloną trutami.
Do tego walnąłem jeszcze ramkę z suszem, który miał niedopracowany dół, i tak zostawiłem. Obecnie pszczoły siedzą na 11 ramkach warszawskich zwykłych, razem z ramką pracy. Matka widocznie się rozczerwiła, bo oprócz ostatniej ramki z suszem białym na końcu wszystko było poczerwione. Na wielu ramkach zalega cukier z zmiowli, ale mam nadzieję że trutnie pomogą mi się pozbyć tego kłopotu. Pszczoły pchają pyłek gdzie się da, oraz świeży nektar. Mam nadzieję że pomogłem im się rozwinąć, bo na 4 ramkach było czerwiu na wygryzieniu pełno. Mateczników na wygryzieniu i w ogóle jako takich nie zobaczyłem, więc myślę że jest ok. Nurtuje mnie miód zgromadzony w gnieździe, który jest zmieszany z zapasami cukru. Zastanawiam się czy nie poskrobać miodu by zedrzeć zasklep i może uda się tym zmusić pszczoły by przeniosły go do nadstawki. Oczywiście nie mam tak dużego gniazda na nadstawkę. A do rzepaku u mnie chyba jeszcze sporo czasu. Pojawił się mniszek lekarski, i jakieś pojedyńcze drzewa zakwitły. Na razie nic co by wskazywało na pożytek towarowy. No nic. Zostaje mi pilnować nastroju rojowego i wrzucać im po ramce, dwie. Może za tydzień uda mi się poszerzyć gniazdo o następne 2 ramki. Chciałbym się wbić z odpowiednią siłą na rzepak. A jeszcze u mnie nadstawką będzie pierwszy raz zakładana i jest sporo węzy do obrobienia... Na szczęście będę miał już w tym roku ule korpusowe, co myślę że ułatwi mi korzystanie z pożytków i będę mógł wrzucać po 2 nadstawki na ul.

wtorek, 21 kwietnia 2015

Wentylacja w ulu

Zawsze kiedy słucham opinii starych pszczelarzy, jak i innych którzy gospodarują głównie na ulach warszawskich zwykłych, mówią że na zimowlę jak i cały sezon ogacają swoje gniazda. W pasiekach często spotykam się z ocieplaniem od góry styropianem gdyż jest to tani i dobrze trzymający ciepło materiał. Wszystko pięknie, fajne ale jest jedno "ALE". Styropian jest materiałem nieprzepuszczalnym wilgoci jak i powietrza czy pary wodnej. I niestety głównie to prowadzi do pleśnienia ramek. Wilgoć nie mając gdzie uciec w zimę, wędruje dalej na puste ramki których pszczoły nie obsiadły i nic się z nią tam nie dzieje. Zalegając na tychże ramkach w połączeniu z ciepłą zimą (a tych jest coraz u nas więcej) i ciepłem emitowanym przez kłąb prowadzi do idealnych warunków powstawania pleśni.


Często ule typu warszawiaków są bardzo szczelne, ponieważ daszki są zamykane na tzw. felc. Na dodatek na jednym z filmików ze znanym dość pszczelarzem widziałem jak zatykał wloty drewnianymi zatyczkami do wlotków. Czasami można spotkać przy zakupie nowego ula właśnie tego typu zatyczki. Ja bym je radził wyrzucić w piec. W takich warunkach w ulu panuje sauna. Zamiast zatyczek polecam zdecydowanie u mnie sprawdzone zwykłe zasuwki metalowe dostępne na Allegro, za jakieś 4 zł. Z tego co pamiętam.


Zasuwki te są moim zdaniem idealne do powstrzymania myszy przed wtargnięciem, oraz zapewnieniu pszczołom odpowiedniej wentylacji. Wracając do gacenia uli, to polecam zamiast styropianu, wełnę mineralną, sieczkę, którą można obszyć starą poszewką od poduszki itp. W ten sposób para wodna będzie wchodziła w poduszkę,nie zalegając na beleczkach. (Piszę tu teraz o ulach typu warszawski) W korpusach radzę wywalić wszelkie poduszki na zimę i zostawić lekką szparę w otworze powałki. Pszczoły ile zakituja, tyle zakitują. Na pewno zostanie otwór wentylacyjny pozwalający uciec parze wodnej przez nią. Jeśli ktoś ma pająka to jeszcze lepiej, bo można go zostawić całego.


W ulach korpusowych jest ta wygoda że coraz częściej spotykamy w nich osiatkowane dennice które zapewniają swobodny przepływ powietrza przez ul. W ten sposób gniazdo pozostaje suche, i nie ma nieproszonych gości w ulu.


Ja mam u siebie co prawda dennice nieosiatkowaną, lecz mój wylotek będzie otwarty całą zimę przez zastosowanie wyżej wymienionych zasuwek. W połączeniu z zabudową zimną, powietrze będzie spokojnie wędrowało przez ul, a ciepłe i wilgotne powietrze wydobywające się z kłębu będzie wędrowało ku górze.
W moich ulach wygląda to tak:



W tym ulu, w którym jest obecnie moja jedyna rodzinka nie jest potrzebny wylot wentylacyjny ponieważ jest to bardzo stary ul i jest strasznie nieszczelny. I dlatego przez całą zimę miałem sucho w ulu. Maty boczne ocieplające, wykonane są ze słomy czy trzciny, które są w pewnym stopniu przepuszczalne, ale nie można z nimi również przesadzać. Jedna mata w zupełności wystarczy, w ulach korpusowych natomiast świetnie może ona posłużyć jako zatwór. Ważne jest przy nich, by miały odstęp od dna ula, na wysokość beleczki aby powietrze mogło tam swobodnie przepływać.
Na szkoleniu, którego byłem również uczestnikiem spotkałem się z pewnym Panem z mojego koła pszczelarskiego, który mi mówił że gospodaruje na ulach korpusowych. Zainteresowany podjąłem rozmowę, w celu poznania jego gospodarki na tych ulach. Okazało się że ten Pan, ociepla swoje pszczoły przez cały rok. Co mnie zszokowało, lekko mówiąc... Mówił że nie dość że ma ocieplone ule z każdej strony, to na dodatek wrzuca maty ocieplające boczne i poduszki. Prawie zamarłem. Lecz nie chciałem się wtrącać, bo jestem młodzikiem i co Ja tam wiem. Pokiwałem pokornie głową i tyle. Nie dopuszczalne jest by pszczoły tak ocieplać, szczególnie w zimę czy w pełni lata. W zimę to już pisałem dlaczego. W lato to może spowodować częste nastroje rojowe, jak i nawet doprowadzić do zaparzenia pszczół! W lecie pod koniec czerwca, wyjmuję u siebie prawie całkowicie ocieplenia. Zostaje mi jedynie na beleczkach stary kawałek dywanu. I nic poza tym. Żadnych mat bocznych, czy poduszek od góry.


W lato jest wystarczająco ciepło by pszczoły same sobie poradziły z dogrzaniem czerwia. Przy czym w czerwcu mamy wręcz nadwyżkę pszczoły. Mam nadzieję że troszkę objaśniłem jak ważna jest wentylacja wewnątrz ula. Nie martwmy się o zimowlę naszych pszczół. Jeśli dobrze zakarmiliśmy pszczoły, oraz mają zapewniony spokój przeżyją. Przez tysiące lat mieszkały w dziuplach drzew, na urwiskach itd. I przetrwały do dziś. I gdyby nie warroza, to prawdopodobnie mogłyby żyć i tak dzisiaj. Nie miały mat, nie ocieplały drzew. A zimy były mroźniejsze i są teraz. Przetrwały. Ocieplenie uli może im pomóc, ale wiosną gdy jest czerw i potrzebne jest ciepło do jego wychowu.