poniedziałek, 4 grudnia 2017

Aplikacja na smartfona dla pszczelarza

Nie dawno natknąłem się na fajną aplikacje na smartfona w typie dziennika pszczelarskiego. Dawniej zamiast prowadzenia elektronicznego dziennika, prowadziłem zapiski na kartce papieru który dawałem pod daszek ula, później prowadziłem je w exelu co też nie sprawiało mi zbytniej przyjemności, bo nie raz zapominałem o wpisaniu notatek na komputer. 


Teraz z racji tego że telefon mam zawsze praktycznie przy sobie, bardzo możliwe że takie rozwiązanie problemu z notatkami pasiecznymi pomoże mi w organizacji pasieki. Są tutaj takie zakładki jak:


Co ciekawe, możemy również sprawdzać prognozy pogody w naszej miejscowości dzięki czemu można sobie spokojnie zaplanować przeglądy, wędrówkę czy inne zabiegi w pasiece. Aplikacja korzysta z GPS w naszym telefonie dzięki czemu sprawdzi pogodę tylko dla naszej pasieki. Może również monitorować zaopatrzenie naszej pasieki, dzięki czemu wiemy czy coś nam nie zginęło...


Jeśli jesteście zainteresowani prowadzeniem w ten sposób notatek pasiecznych, poniżej zamieszczam wam link do tej aplikacji. Myślę że przynajmniej warto ją wypróbować, i mieć notatki ze wszystkich uli dosłownie w kieszeni.

Link:

niedziela, 3 grudnia 2017

Minął sezon 2017

Tak jak w tytule, minął już sezon 2017 i oczekujemy wiosny sezonu 2018. Moja pasieka po dość intensywnym sezonie w końcu stoi na miejscu swojego przeznaczenia, i w końcu mogę się skupić nad jej rozwojem. Jak co roku plany powstawały i się zmieniały. Obecnie jestem już zaopatrzony w pełny komplet ramek hoffmanowskich gniazdowych, co było dla mnie priorytetem. Powstał problem z brakiem powałek do uli, gdyż niektóre się rozszczelniały i w czasie podkarmiania nie mogłem sobie poradzić z rabunkami... Więc dorobiłem 2 powałki i myślę że będzie ok.


Tak jak widzicie, pasiekę pokrył już śnieg i na pewno prędko pszczół nie zobaczę. No chyba że będzie jakieś ekstremalne ocieplenie w czasie zimy. Rojnica również została przerobiona i zastąpiłem płytę pilśniową, płytą OSB która jest grubsza i na pewno będzie bardziej wytrzymalsza na eksploatację. Topiarka wciąż nie skończona, ale robiłem jej test, tzn. Zbiłem na szybko z listewek ramkę i zamiast szyby dałem zwykłą przezroczystą folię stretch. Co zdało egzamin i topiarka topiła aż miło. Stwierdziłem że zrezygnuję z ramek, i po prostu złapię płytę plexi na śrubkach do zawiasów i tyle. Poidła nie będę instalował tutaj bo w tym miejscu bardzo blisko pasieki jest staw, mały strumyk oraz mała sadzawka u nas na placu. Więc pszczoły wody mają po dostatkiem, byleby pożytek był dobry. Jest to dla mnie nowy teren na który przeprowadziłem się z przyczyn osobistych, i nie mam pojęcia jak tu będzie mi się prowadziło pasiekę. Z tego co widziałem jest tutaj nieopodal las, w którym rośnie pełno leszczyny, co może zapewnić świetne warunki do rozwoju wczesnowiosennego, oraz dużo tutaj wierzby. O rozwój jestem spokojny, ale jak będzie gdy nie będzie rzepaku sianego w okolicy, a łąki są tutaj koszone regularnie. Co zakwitnie, zaraz zostaje skoszone... Nie widziałem też w okolicy większego sadu, lub coś w tym stylu. Ten sezon pokaże czy jest tutaj warto stacjonować pasiekę. Ilość pszczół, oraz taka ich bliskość troszkę przeraziła moich współdomowników, lecz po czasie się przyzwyczaili i każdy mówi że ule ładnie wyglądają na tej skarpie. Co do warsztatu, to muszę wszystko zaczynać od nowa i muszę jednak kupić inną piłę niż to co kupiłem ponieważ ta, nie odpowiada moim wymaganiom. Nie będę robił nic na siłę i dopóki nie skompletuję maszyn mi niezbędnych to nie będę próbował nawet dorabiać jakiekolwiek nowe ule. 


W międzyczasie korzystając z czasu wolnego od pszczół zrobiłem karmniki dla ptaków, jeden dla siebie, drugi mniejszy dla babci mojej dziewczyny o który mnie prosiła. Karmnik mam nadzieję odciągnie uwagę sikorek od ul, i dadzą sobie spokój by podlatywać pod moje ule. Poza tym pasieka zabezpieczona jest przed gryzoniami naszymi 5 kotami, i kotami sąsiadów. Więc jak widzicie wszystkie działa wytoczone :D Co jakiś czas sobie wymyślam nowe projekty i tak zrobiłem również dwie budki dla nietoperzy które mam nadzieję pozbędą się choć części komarów grasujących w okolicy. 



Jeszcze zostało mi je omalować i zawiesić. Ale zawieszę je raczej na wiosnę, lecz się to jeszcze zobaczy. Co do podkarmiania to karmiłem tylko i wyłącznie cukrem. Zobaczymy jak ta zimowla pójdzie, mam nadzieję że wszystkie przezimują, ale na tym etapie nie mogę już im pomóc wszystko zostaje w rękach natury. Powoli, powoli będę budował to "imperium pszczelarskie", ale mając chęci i zapał można sporo zdziałać. Miałem kupować podkarmiaczki ramkowe do uli, lecz z powodów logistycznych syropu, zrezygnowałem bo spowodowałbym masakryczne rabunki. Zastąpię je słoikami 3L, które idealnie wręcz pasują pod moje daszki gdy się jeszcze założy puste nadstawki. Niestety jest tego rozwiązania minus, będą zajmować sporo miejsca którego nie mam tak dużo jak wcześniej... Przede mną sporo wyzwań lecz myślę że podołam, i pasieka się rozrośnie do moich upragnionych 30 pni. Co po tym? Nie wiem, zobaczę może moje marzenie się spełni i będę prawdziwym pszczelarzem zawodowym. 

piątek, 27 października 2017

Pasieka, a dobro sąsiedzkie

Często zakładając pasiekę nie myślimy o naszych sąsiadach... Dla nas pszczoły to miłe stworzonka, które nie mogą zrobić nikomu krzywdy, i w dodatku pożyteczne. Ale rój który wylatuje z ula dla pszczelarza jest piękny, dla zwykłego zjadacza miodu może być przerażający, gdy ktoś zobaczy wylatującą chmurę pszczół, bądź ogromną kopę wiszącą na gałęzi.


Niestety przepisy nie regulują w dostateczny sposób jak ma się sąsiedztwo pasieki, do domu sąsiada położonego 50m dalej. Jedyne przepisy jakie udało m się znaleźć są w Kodeksie Polskiego Związku Pszczelarskiego - '' Kodeks dobrej praktyki produkcyjnej w pszczelarstwie''

Do poczytania:
http://kolopszczelarzychojnice.blox.pl/resource/kodeks_praktyki_pszczelarskiej.pdf

Ponieważ właściciel zwierząt odpowiada za szkody spowodowane lub wyrządzone przez jego zwierzęta celowym jest, aby:

  • ule z pszczołami były ustawione co najmniej 10 m od uczęszczanej drogi publicznej, budynków mieszkalnych, inwentarskich i gospodarczych, a take podwórza oraz ogrodu, natomiast 50 m od autostrad i dróg szybkiego ruchu; 
  • ule z pszczołami ustawione w odległości 3 - 10 m od wskazanego wcześniej otoczenia (nie dotyczy autostrad i dróg szybkiego ruchu) były oddzielone stałą przeszkodą(parkan, mur, krzewy) o wysokości co najmniej 3 m, która spowoduje wznoszenie się wylatujących i powracających do ula pszczół nad pobliskim terenem; 
  • w razie szczególnej konfiguracji terenu zastosować dodatkowe rozwiązania zabezpieczające otoczenie przed zwiększonym zagrożeniem; 
  • na obszarach o dużej gęstości zaludnienia użytkować pogłowie pszczół charakteryzujących się obniżoną agresywnością wobec otoczenia, czyli łagodnych;
  • ubezpieczyć się od odpowiedzialności cywilnej pszczelarzy w ramach swojej organizacji pszczelarskiej, która negocjuje z ubezpieczycielami szczegółowe warunki ubezpieczenia grupowego i wybiera najkorzystniejszą ofertę. 

Pszczelarz sadowiący pasiekę powinien oznaczyć (ogrodzić) teren z pasieką, a przy wejściu umieścić tablicę z ostrzegawczym napisem: „Uwaga - pszczoły! Osobom nieupoważnionym wstęp wzbroniony

Moja pasieka jest teraz ulokowana w dość publicznym miejscu w porównaniu do poprzedniego, lecz została odpowiednio oznaczona, oraz co ciekawe zwraca uwagę sąsiadów przechodzących obok. Lecz na szczęście każdy uważa że ule postawione w tym miejscu ładnie wyglądają i się odznaczają.




Niestety nie każdy pszczelarz ma tyle szczęścia... Wielu pszczelarzy doświadcza wielu szkód z powodu nie tyle pogody, nieodpowiedzialnej gospodarki rolników. Co zwykłej zawiści ludzi, którzy nie jednokrotnie dopuszczają się wandalizmu na pasiekach znanych im pszczelarzy. Nie wiem czym jest to motywowane, czy zwykłą zawiścią, zazdrością lub innymi przyczynami... Ale Ci ludzie nie zdają sobie sprawy że dzięki właśnie pszczelarzom mają co zjeść.




Społeczeństwo jest nie wyedukowane w sprawie pszczelarstwa, i jak ważną funkcję ono pełni w naszym ekosystemie. Moim zdaniem powinno być poświęcone kilka lekcji w szkole podstawowej/średniej, albo chociaż jedna. Jaką rolę pełni pszczelarstwo w przyrodzie.


środa, 5 lipca 2017

Pasieka Lato 2017

Już dość długi czas nic nie pisałem o mojej pasiece, więc chyba pora i czas najwyższy podzielić się z wami wieściami.


Jeśli mam być szczery to na ten sezon, mogę powiedzieć że wykonałem większość zadań które sobie wyznaczyłem. Najważniejszą sprawą, było odbudowanie mojej pasieki do stanu jaki miała rok temu. I to mi się udało, nawet bym powiedział z małą nawiązką, bo mam obecnie całe 7 pni. W moich szeregach znów stanęła Alpejka, która mnie oczarowała rok temu. Miałem wtedy jedną rodzynkę, i niestety spadła, wraz z jedną Eriką. Teraz kupiłem 3 Alpejki, ze sprawdzonej hodowli i wszystkie trzy matki, odkłady przyjęły. Obecnie trzymam je na 6 ramkach. Jak dociągną mi na zimę do 7, to będę bardzo zadowolony. W tym roku chcę zakarmić pszczoły tradycyjnie, czyli zwykły syrop cukrowy, z dodatkiem kwasku cytrynowego. Będę miał porównanie czy spadek 2 rodzin było dziełem przypadku, moich błędów, czy też wina nieodpowiedniego pokarmu. Jeśli już jestem przy zimowli, to moje pszczoły wyszły z niej strasznie poranione, i z wiosny wziąłem tylko właściwie z jednej rodziny miód. Ta jedna rodzina była najsilniejsza z moich czterech rodzin które się ostały w mojej pasiece. I co ciekawe to były pszczoły prowadzone w ulu warszawskim.


Drugim założeniem było przesiedlenie rodzin ze starych i już wysłużonych warszawiaków. A w szczególności jednego, i to się udało w 50%. Przesiedliłem nie dawno rodzinę z mojego pierwszego ula warszawskiego, otrzymanego od kuzyna do remontu. Razem wrzuciliśmy pszczoły do nowego wielkopolskiego. Tylko przy jednym ALE. W tym ulu skasowałem matkę która była do wymiany, ponieważ z całej wiosny wybrałem z nich AŻ, 4 ramki gniazdowe. Mimo tego że pszczół było oporowo. Więc bez skrupułów utrzasnąłem matce łebek, i usiłowałem poddać matkę. Na pierwszy ogień poszła Niemka. Niestety przeoczyłem jedną ramkę z matecznikami, i wiecie co się stało później... Po kilku dniach kupiłem matkę Sklenar. Co ciekawe mój kuzyn mówił że stare pszczoły nie przyjmą młodej matki jeszcze nie unasiennionej. Lecz jak to Ja, wrzuciłem matkę do ula i poczekałem kilka dni. Po kilku dniach zajrzałem do tego ula. Matki nie ma. Wtedy już się załamałem.  Myślę trzeba kupić unasiennioną. Ale się jakoś powstrzymałem. Po jakimś czasie wpadłem na świetny pomysł, by przerzucić pszczoły na korpusy gdy nie ma czerwiu, a sezon w pełni i jest jako, taki pożytek. Poprosiłem kuzyna o pomoc przy przeniesieniu ula oraz pszczół. I gdy wyjmowałem ramki z ula, podając mojemu kuzynowi moim oczom ukazała się matka z żółtym opalitkiem. Oby dwaj nie mogliśmy uwierzyć że pszczoły przyjęły młodą matkę jeszcze nieunasiennioną. Gdy obejrzeliśmy ramkę okazało się że są jajeczka. Więc bardzo możliwe że gdy przeglądałem ul, po uwolnieniu matki ona poleciała na lot godowy. Miałem podwójny sukces, i przesiedliłem pszczoły na inną ramkę do nowego ula, i mam młodą matkę która mi się unasienniła. Ramki które miałem z miodem wystawiłem przed ule i są już wyczyszczone. A ramki z zapasem zimowym co mi został wkładam odkładom i tej rodzinie na powałkę. Niestety musiałem je wrzucić na czystą praktycznie węzę bo nie mam suszu na wielkopolskie. Jedynie pomogłem im tym, że z jednego ula dorzuciłem połowicznie odrobioną nadstawkę.


Ten ul niestety pójdzie na zasłużony odpoczynek w piecu. Gdy przenosiliśmy ul, ujrzeliśmy dodatkową niespodziankę. Wiedziałem że z ula już się wysypuje sieczka, ale na dodatek zagnieździły się tam mrówki. Więc dobrze zrobiłem że się go pozbyłem. Został mi jeszcze jeden z którego wczoraj usunąłem matkę. Tam wrzucę matkę Niemkę, która mi się unasienniła w moim uliku weselnym. Zobaczymy czy ją przyjmą... Ten ul chyba przerzucę na jesień, na korpus z suszem który mi zostanie po Erikach, i zakarmię je gęstym syropem. Jeśli wszystko się powiedzie, ujednolicę rodzaj ramki w mojej pasiece, co mi zmniejszy koszty, i nakład pracy związanej z pszczołami...

A na koniec dzieło mojej dziewczyny, która narysowała dla mnie takie coś: :)


wtorek, 13 czerwca 2017

Wyka Ptasia



Dawniej kiedyś na polach posianych zbożem było można zauważyć w nich plamy fioletowych kwiatków. To właśnie była wyka ptasia. Teraz wśród coraz to nowszych środków do zwalczania chwastów, praktycznie wytępiono tą roślinę z pól uprawnych. Wyka ptasia jest rośliną motylkową co dla nas pszczelarzy jest cenną informacją, gdyż pszczoły chętnie ją oblatują. Przy mojej pasiece również rośnie w małych ilościach, ale gdy tylko jest pogoda to aż słychać buczenie na każdym kwiatku.


Wykę można spotkać na nieużytkach, przy lasach, rowach. Kwitnie od czerwca do września. Czyli jak widzicie jest to dość długi okres kwitnienia. Wykę można wysiać dosłownie wszędzie, więc jeśli macie do dyspozycji jakieś nieużytki, przydrożne rowy, lub inne miejsca polecałbym zasiać. Nasiona przypominają trochę pieprz. To małe ciemne kulki. Miododajność z 1ha, wynosi 80kg. Więc nie jest to ilość wystarczająca by mieć miód wykowy. Ale jest to za to roślina która uzupełni pustkę międzypożytkową.


Wyka jest rośliną lekko trującą. W szczególności nie wolno podawać ją koniom, ani również żadnym zwierzętom gospodarczym.

sobota, 22 kwietnia 2017

Wady, zalety ula jednościennego

Ule jednościenne. Jedni je uwielbiają, drudzy nienawidzą i twierdzą że męczy się w nich pszczoły. Ule te stały się dopiero popularne w ostatnim czasie, gdy zaczęły się pojawiać w internecie. Dodatkowo żeby było ciekawiej stosuje się w nich dennice osiatkowane. Stara tradycja pszczelarska mówi o ulach ciepłych, by pszczoły mogły dojść do jak największej siły.


Plusy:
+ łatwość wykonania
+ mała waga
+ łatwiejsze wyhamowanie matek w czerwieniu na jesień
+ stosunkowo niska cena
+ prosta konstrukcja

Minusy:
- "trudniejszy ul dla młodych pszczelarzy"
- większe zużycie pokarmu
- możliwość przewrócenia ula przez silny wiatr, zwierzęta
- zimowane silnych rodzin
- potrzeba ocieplenia ula od góry wiosną

Jak widzicie ul jednościenny ma tyle samo zalet co i wad. Ale zapewne znajdą się jeszcze jakieś o których nie wspomniałem, więc jeśli o czymś tutaj zapomniałem wspomnieć to proszę zostawcie w komentarzu swoją opinię. Sam posiadam ule i tylko na takich będę rozbudowywał swoją pasiekę. Wiem że z takim ule trzeba troszkę umieć się obchodzić ale się tego nie boję, i zachęcam innych by spróbowali. W warunkach z ostrzejszym klimatem, trzeba brać poprawkę na zapas. Lecz jak ktoś mówił, że pszczoły przeżyją wszędzie, tylko by miały zapas pokarmu. Co prawda jest troszkę kombinacji wiosną by rodzinę rozkręcić, ale bez pracy nie ma kołaczy. Więc i w ulu ocieplonym trzeba wiosną troszkę pokombinować by pszczoły odpowiednio się zebrały.

środa, 5 kwietnia 2017

Ocena zimowania mojej pasieki 2017

No co by tu napisać... Ogólnie lipa.
No i to tyle.
Nie no żartowałem, ale od czego by tu zacząć. Może napiszę wam tak jak w tytule, czyli opisze całą sytuacje z zimowania mojej pasieki. Z 6 rodzin które zazimowałem i byłem tak pewny że wszystko przeżyje, nie przetrwało ogółem 2 z tego. Rodziny w ulach warszawskich mają się świetnie, no może jedna rodzinka troszkę kuleje, ale myślę że teraz na wierzbie odzyska siły. Mam nadzieję że pryskanie ich probiotykiem przyniesie jakieś pozytywne skutki.


Wracając do rodzin które spadły. Jedna którą wcześniej opisywałem, osypała się cała i nie ma co tu się oszukiwać. Mój błąd. A co do drugiej to już troszeczkę bardziej złożona historia. Mianowicie.
Gdy robiłem przegląd wiosenny, okazało się że w jednej rodzince która mi się ostała nie widziałem czerwiu, jajeczek, czegokolwiek co by zwiastowało wiosnę. I moje obawy się potwierdziły. Wraz z osypem, spadła tam matka. Więc jak to Ja. Połączyłem rodziny. Heheh. Taaa. Tylko że mądry Ja, zamiast zastosować się do podstawowych zasad łączenia rodzin, to zostawiłem jak było i tylko zamknąłem wlotek ula który był łączony. A pszczoły sobie latały co dzień do tego miejsca i oblegały wlotek. Jakby było mało, to zamiast rozłożyć gazetę po całości korpusu, to rozłożyłem tylko tą część na której były ramki. No i co? A no to że wszystkie pszczoły jakie miały wzmocnić rodzinę, zostały wycięte w pień i leżały godnie na dennicy, po stoczonych bojach. Czyli jak liczyłem to co roku mam 1 rodzinę więcej, czyli za jakieś 30 lat może osiągnę swój cel xD


W kilku rodzinach było mało pokarmu więc odsklepiałem sobie i dodawałem po jednej zastepując te puste bez czerwia. A to że mam teraz tego pełno, to kilka dałem do rabunku, do pustego ula, kilka do przyszłych odkładów odłożyłem. A resztę dokładam nawet teraz na kwitnieniu wierzb. Co prawda wierzba ostatnio dawała spore przypływy pyłku i przede wszystkim nektaru lecz gdy nastąpi załamanie pogody, a w tym okresie lubią jeszcze być przymrozki, deszcze i cokolwiek tam jeszcze to będzie jak znalazł dla moich rodzin. Dlaczego nie wkładałem nadstawek? Bo po prostu moje pszczoły w tym okresie są za słabe by to mogły wykorzystać w pełni.


Nie wiem co robić z matkami. Dwie mam do wymiany na bank i muszę je wymienić w tym roku. Może kupię ul warszawski? Moje stare się rozsypują, a mrówki mają przednią zabawę w wynoszeniu sieczki z nich. Chcę zrobić w tym roku co najmniej z 3 odkłady, i tym razem serio przyłożę się do tego by to przezimowało. Tylko u mnie 3 odkłady=3matki pszczele. Stanowiska mam przygotowane. Tylko teraz ramki, węza i jedziemy z tym. Wracam do moich kochanych CJ10 w tym roku i je zdobędę, nawet jakbym miał po nie jechać osobiście. A do warszawiaków pomyślę co by tam wcisnąć. Może jaką matkę od Łysonia... Nie wiem, ale odpoczynek i zabawa skończyły się. Teraz pora zabrać się na serio do ciężkiej i jakże przyjemnej pracy.

wtorek, 28 lutego 2017

Podziękowanie

Jakiś czas temu mój licznik odwiedzin na blogu przekroczył próg 100 tyś. wyświetleń. Nie tylko w Polsce mam czytelników, lecz i na całym świecie. Z tej okazji chciałbym wam wszystkim podziękować za cierpliwość do ostatniej częstotliwości wrzucania moich postów. Jak również że nie zanudziłem was swoim pisaniem o swojej pasiece, pracach związanych z nią. Wiem że spora grupa odbiorców to właśnie pszczelarze. Dziękuję wam w szczególności za to że nie zlinczowaliście mnie za moje błędy. Lecz myślę że czasem i bardziej doświadczonych rada byłaby cenna. Fanpage na Facebooku również się rozrasta. Szczerze mówiąc to nie sądziłem że aż tyle osób będzie chciało czytać moje opinie, rady związane z pracą w pasiece. Wiąże się to z odpowiedzialnością za to co piszę. Chciałbym by ten blog nie tylko w przyszłości zachęcał do kupna produktów z mojej pasieki. Ale moim celem również zawsze było dzieleniem się wiedzą którą młodzi pszczelarze mogą w przystępny sposób pozyskać. Tak szczerze rozmyślałem nad napisaniem książki która by była w 100% wystarczalna pod względem podstawowej wiedzy o założeniu pasieki i jej prowadzeniu. Lecz z drugiej strony takich książek są setki. Pamiętajcie że mogę się mylić, ale chcę choć w połowie pomóc młodym pszczelarzom. Co do naszych klientów, choć nie lubię używać tego słowa. Bo są to często nasza rodzina, znajomi, przyjaciele. Lub się nimi potem stają. To wiedzcie że nie żałuję żadnego żądła które dostałem pracując przy pszczołach. Pszczoły to bardzo intrygujące owady, dzięki nim mamy co jeść. Tak szczerze to nie bawi mnie zbieranie pieniędzy za miód. Choć wiem że dzięki temu mogę rozwijać pasiekę i jest to owoc pracy mojej i moich pszczół. Ale najbardziej sprawia mi przyjemność gdy rodzina się rozwija w siłę, a Ja mogę w tym im pomóc. Może jestem postrzelony, bo nie jeden by powiedział że "co ty gadasz, przecież masz za to kasę itp''. Niby tak, ale pszczoły to piękne, interesujące i bardzo higieniczne stworzenia. Doceniajcie pracę pszczelarzy, bo większość z nich robi to z miłości do nich. Choć ze smutkiem obserwuję że sporo osób zaczyna się zajmować nimi by mieć jakiś tam dochód. Prawdziwego pszczelarza poznacie po tym jak się obchodzi ze swoimi pszczołami, jak je traktuje. Nawet jeśli jedna mu spadnie na ziemię w przedwiośnie czy wleci do domu. Weźmie na dłoń i wypuści by wróciła do ula. To jest prawdziwy pszczelarz.

niedziela, 29 stycznia 2017

Podsumowanie 2016

Przez ubiegły sezon zyskałem 4 nowe linie pszczół. Wszystko by było pięknie gdyby nie to że w jakiś sposób moja Alpejka miała jeszcze czerw zimą. Pszczoły jak wiadomo nie opuszczą czerwia za żadne skarby. No więc kłąb uwiązał się zima nie na samym dole jak powinien, ale uwiązały się mi na środku ramki, co doprowadziło je do zagłady z głodu. Niestety Ja spóźniłem się do tej rodziny i spadły. 

Jak widzicie pod kłębem jest zapas. Istnieje teoria że pszczoły jak nie mają pokarmu w ulu z powałką, przejdą górą na następne ramki. I to jest częściowo prawda. Ale przy takich temperaturach jakie panowały przez tą zimą czyli -20C, -30C. To nie ma szans by jakakolwiek rodzina pszczela przeszła nawet o 1 ramkę. teraz ostatnio zauważyłem że moje pszczoły przeszły dalej, ale tylko dzięki temu że od kilku dni jest lekkie ocieplenie. W tej chwili temperatura u mnie utrzymuje się na poziomie +6C. 


Ehhh, żałuje tej rodziny. Ale na pewno wrócę do tej linii. Już nie będę się mógł pochwalić że nigdy mi pszczoły nie spadły. W pozostałych ulach na szczęście wszystko gra i buczy. Dałem tylko ciasto na górę by im pomóc w razie powrotu mrozów. Takie koło ratunkowe. I faktycznie tam gdzie była potrzeba pszczoły chętnie skorzystały sobie z ciasta. Co do podsumowania... Zyskałem Eriki, z których jestem mega zadowolony, zrobiłem 3 małe uliki weselne które planuje w tym roku uruchomić. Czeka mnie sporo pracy, bo muszę kupić profile pod następne stanowiska, pustaki. Planuję montować pająki do moich powałek. No i plus do tego zrobić chociaż z 3 odkłady. Myślę że zamówię sobie CJ10. Mam sentyment do nich. Może dlatego że to były moje pierwsze rasowe pszczoły w pasiece. Ogólnie roboty dużo, mało kasy, chęci spore, czasu się zobaczy. 


Jeśli wszystko wyjdzie będę mega zadowolony. No i muszę moją topiarkę skończyć, bo już leży u mnie skrzynka w stodole z rok i nic się nie dzieje... Ehh, ciężko z tym wszystkim ruszyć. Ale mówią że potem jest z górki. Mam nadzieję że wam lepiej przezimowały pszczoły niż mi.