niedziela, 1 maja 2022

Matka z matecznika rojowego=zło? (wychów na własne potrzeby)

 Będąc na wykładach często słyszałem że matki wychodowane z mateczników rojowych przekazują złe cechy następnym pokoleniom pszczół. Chodziło oczywiście tutaj wykładowcom o przekazywanie cechy skłonności do rojenia się. Ale czy aby na pewno jest to złe?

Moim zdaniem rodzina która wchodzi w nastrój rojowy, jest pełnowartościową rodziną. Rodzina chora nie będzie miała takich skłonności, poza tym nie będzie w odpowiedniej sile by móc opuścić ul. Wyjątkiem są tutaj rodziny silnie zawaroziałe, jak i głodniaki. Często pszczelarze usuwają mateczniki rojowe, w obawie przed rójką, i stratą części miodu. Jest to oczywiście słuszne podejście, ale czy aby nie bardziej opłacałoby się odebrać część pszczół wraz właśnie z matecznikiem rojowym by ostudzić zapędy do rójki rodziny produkcyjnej? I nie mówię tutaj o jakiś znacznych ilościach, bo czasami wystarczy odebrać 2-3 ramki, za to wrzucić silnej rodzinie węzę. Dzięki takiemu odkładowi możecie zyskać nie tylko dodatkowy odkład, który spokojnie przy odpowiedniej pielęgnacji rozwinie się w pełno prawną rodzinę, ale również zrobicie miejsce matce w rodzinie skłonnej do rójki. 

Matki rojowe (czyli wyhodowane na własnej pasiece) mają tą przewagę nad kupnymi że są mieszanką genów okolicznych trutni, i matek wyhodowanych na pasiece hodowcy. Często zdarza się tak że właśnie matki w II pokoleniu są bardziej wartościowsze. Poza tym matki rojowe czyli wychowane w maju/ czerwcu są w lepszej kondycji, niż te które zostały wygryzione w lipcu/sierpniu. Pszczoły nie są głupie i wiedzą w jakim momencie wychować wartościową matkę.

Mówi się że matki rojowe przekazują cechę rojliwości następnemu pokoleniu... Otóż nie do końca bym się z tym zgodził, bo matki które mamy od hodowców przy odpowiednich warunkach również się wyroją jak każde inne. Matki rojowe cechują się zwiększoną plennością, i często pszczelarz może nie nadążać za rodziną z poszerzaniem gniazda (zwłaszcza przy większej ilości pni). Dlatego matki rojowe cieszą się złą sławą, ze względu na swoją plenność. 

Oczywiście im więcej będziemy odbiegali od pierwotnej bazy genów matki wyjściowej, tym bardziej cechy będą się różniły od pierwowzoru. Przez to pszczoły mogą stać się agresywne, dawać mniej miodu. Lecz myślę że takim sposobem na wychów matek dla własnych potrzeb będzie można ciągnąć do pokolenia F-4, lub F-5, potem będzie pewnie potrzebna wymiana matki na hodowlaną i cykl można zacząć od nowa. W każdym bądź razie pszczelarzowi amatorowi pozwoli to zaoszczędzić troszkę pieniędzy, jak i da satysfakcję w wychodowanych własnych matek.