czwartek, 10 marca 2016

Poidło u mnie

W mojej pasiece staram się wykorzystywać łatwe metody w prowadzeniu pasieki, i również z moim poidłem nie wysilałem się bardzo. Całość kosztowała mnie ok. 30 zł. Sam pojemnik kosztował coś koło 20 zł. Więc pokażę wam jak to zrobiłem:

1. Ustawiłem pojemnik tam gdzie mi pasowało (polecam nasłonecznione miejsce). Nasłonecznione dlatego że ze względu na to, by słońce nagrzewało mi poidło i tym samym łatwiej pszczołom jest pobrać wodę. Sam kolor również nie jest bez znaczenia, jak wiadomo czarny przyciąga więcej słońca przez co jest ono chętniej nagrzewane.


2. Do samego pojemnika położyłem kamień, choć tak naprawdę nie jest to aż tak konieczne. Ale w czasie suszy, gdy przyjdzie burza a poidło będzie prawie puste... Nie chciałbym go szukać gdzieś tam. Pojemnik ma pojemności ok. 90L więc waga również jest słuszna.


3. Teraz najważniejsza czynność. Wsypałem do środka keramzyt, są to kulki gliniane podejrzewam które zostały wypalone. Można o nie popytać w sklepie ogrodniczym. Kulki są bardzo lekkie i unoszą się na wodzie. Nie zauważyłem odkąd poidło zostało ustawione by kulki uległy zatopieniu. Kupiłem dwie małe paczki, bo bałem się że może nie starczyć. A okazało się że 1 opakowanie w zupełności wystarczy. Kosztuje to w granicach 4-7 zł. za paczuszkę. Również dobre jest do stosowania w podkarmiaczkach jako pływaki.


4. Później tylko nalałem wody i poidło mam gotowe.


Jak widzicie niżej keramzyt bardzo dobrze, i szczelnie pokrywa taflę wody przez co pszczoły na pewno nie będą się topiły i spokojnie nabiorą sobie wody. U mnie nie nalewałem wody do samego końca gdyż moja pasieka leży w samym polu, i silne podmuchy wiatru mogłyby rozlać, i rozrzucić keramzyt. Zostawiłem jakieś 10 cm bez wody.


czwartek, 3 marca 2016

Osyp w moim ulu jednościennym

Tydzień temu w sobotę postanowiłem wyczyścić dennicę w moim ulu jednościennym, wraz z moją dziewczyną która mi chętnie pomaga przy pszczołach. Temperatura w sobotę była ok. 6 st. więc szału nie było, ale co było dla mnie ważne to, to że nie było mocnego wiatru. Dźwignąłem szybko korpus z pszczołami, a Paulina wyczyściła dennicę z osypu robiąc przy okazji kilka zdjęć.


Co ciekawe to gdy przeszukiwaliśmy osyp w poszukiwaniu matki wśród nich, moja dziewczyna znalazła larwę. Matki wśród osypu nie znaleźliśmy. To może sugerować że królowa zaczęła czerwić w styczniu/lutym gdy było ciepło, potem ścisnął mróz i larwa jakiś sposobem padła. Była tylko jedna co dziwne. Warrozy nie widziałem dopiero na zdjęciu zobaczyłem padniętą warrozę u góry ją macie.


Na oko z tego co widziałem, i widać na zdjęciu była dobra szklanka pszczół. Myślę że nie jest źle. Zobaczymy w tym miesiącu, na razie marzec przywitał mnie zimowo. Mam nadzieję że już będzie się ocieplać i będę mógł zobaczyć najpiękniejszą rzecz w pasiece, czyli oblot młodej pszczoły.


Pozdrowienia od Pauli, i jeśli ktoś z was ma szynszyle to zapraszam na jej blog: http://szynszylemoimhobby.blogspot.com/