poniedziałek, 24 grudnia 2018

Pasieka - wnioski, podsumowanie roku 2018

No cóż ten rok był troszkę nietypowy pod względem pogody, jak i również nierównomiernej pracy w mojej pasiece co również mi się odbiło niestety... Na osiem rodzin które miałem w sezonie zostało 4. Końcówką roku nie miałem za bardzo czasu na zajęciem się pasieką na tak jak by na to zasługiwała, i skończyło się to wypracowaniem pszczół i dużym ich ubytkiem. Zima mnie zweryfikuje jak poprowadziłem pasiekę od lipca i takie też będę miał pszczoły na wiosnę przyszłego roku, który już idzie dużymi krokami.


I to jest przestroga z mojej strony dla osób chcących zająć się pszczołami tylko dla zysku... Pasieka taki organizm którym trzeba się zajmować, już nie tyle w sezonie, co pod jego koniec by zazimować silne pszczoły i je wyleczyć z warrozy w odpowiednim czasie. Osoba która wyjeżdża często w delegacje, i nie mająca kogoś, kto przypilnuje pasieki za niego, niestety będzie ponosił takie, a nie inne straty. Chorób pszczelich jest coraz więcej, i już nie wiadomo co powoduje takie straty w rodzinach pszczelich. No cóż, trzeba pozbierać się z kolan i odbudować to co się straciło, nawet jeśli miałbym stracić na tym zysk z miodu. Wiele osób się mnie pyta: jak tam miodobranie, ile zarobiłeś, ile wziąłeś miodu itd... Dla mnie miodobranie to najgorsza praca w pasiece jaką muszę wykonać, pełno bałaganu, pszczoły są niepokojone, a Ja muszę dźwigać ciężkie ramki miodu. Dla mnie to właśnie sama hodowla, doprowadzanie rodzin do siły, ich stymulacja do rozwoju, to mnie najbardziej cieszy w pasiece. Tak samo jak i różne udogodnienia w mojej pasiece. A wracając do tematu, straty spore, ale jak się sprężę i coś mi zostało silnych rodzin to uda mi się je rozbujać na tyle, na ile mi pozwolą by wykorzystać pożytek lipowy choć. Deski mam już kupione, były nawet suszone. Niestety w związku z pewnymi problemami w warsztacie muszę odłożyć ich produkcje, na którą liczyłem tej zimy... Jakoś muszę zdzierżyć moje obecne ule i ich usterki, a w lato może być również ciężko z ich produkcją. Więc nie pozostaje mi nic innego, jak doprowadzić do porządku moją małą pracownie, poukładać sprzęt, przetopić ramki, itd. Wszystko musi iść w własnym tempie i chyba nic na to nie poradzę...

niedziela, 14 października 2018

Syrop cukrowy

Tak na prawdę, każdy pszczelarz ma swój przepis na syrop cukrowy którym zakarmia rodziny pszczele na zimę. Dodajemy probiotyki, ocet, cytrynę, kwasek cytrynowy, zioła, a nawet słyszałem o żółtku jajka od starszej Pani która mówiła mi że jej ojciec gdy miał pszczoły to dodawał właśnie żółtko jajka, choć nie wiedziała dlaczego to podawał. Ja podejrzewam że w ten sposób pszczelarze uzupełniali niedobory witamin pszczół. Ja osobiście dodaję ocet do syropu, jak i również kwasek cytrynowy. Z tym że nie stosuje się do jakiś norm typu: tyle, a tyle wody, cukru i octu itp.

Wiec pewnie niektórzy z was, jesteście ciekawi jak robię swój syrop cukrowy... Otóż borę go na smak, i jeśli jest dostatecznie kwaśny to wiem że syrop już jest gotowy i mogę go podać pszczołom. A dlaczego akurat dodaję ocet i kwasek cytrynowy? Dlatego że staram się trzymać środowisko kwaśne w ulu, dzięki temu w ten sposób zabezpieczam moje rodziny przed chorobami grzybicznymi. Może kiedyś będę kupował probiotyki typu Apilac, lub inne ale to jak będę miał większą pasiekę.

Z wodą też nie postępuję zgodnie z przepisami. Nie gotuję wody w garnku, bo jeśli ktoś by miał więcej uli, bądź nie chce mu się gotować 20-30 i więcej garów wody do syropu, to polecam mój sposób. Otóż palę w piecu na wodę i jak mam już temperaturę wody w granicach 50°C, to mogę zacząć pracę. Napuszczam gorącą wodę do wcześniej wsypanego cukru w pojemniku. U mnie to jest odstojnik plastykowy. Ale jeśli ktoś ma możliwość odkupienia pojemnika po inwencie od znajomego pszczelarza to polecam. Dodaję ocet, kwasek i mieszam śmigłem do kleju. Tylko dobrze mieć wiertarkę ze sprzęgłem, bo inaczej będziecie mieli syrop na podłodze... Poniżej podaję typowe proporcje cukru do wody, ale Ja staram się robić coś w okolicach 3:2.

  • syrop 1 : 1 
  • syrop 3 : 2 
  • syrop 2 : 1 
Z czego pierwsze cyfry to kg cukru na litry wody.

niedziela, 5 sierpnia 2018

Pasieka miejska, zagrożenie czy cud natury w mieście?

Pasieki miejskie zwracają na siebie coraz to większą uwagę, nie tylko z walorów estetycznych, jak korzyści które one dają miastu. Ale również bądźmy szczerzy, bo i pszczelarzowi coraz bardziej się opłaca trzymać pszczoły na dachu budynku, niż wywieźć je w pole rzepaku.


Zapytacie pewnie dlaczego? Dlaczego niby bardziej opłaca się trzymać pszczoły na dachu budynku niż na dwu hektarowym polu rzepaku? Otóż dlatego, że pola są traktowane coraz częściej ciężką chemią która po prostu zabija te pożyteczne owady. Czy widzieliście gdzieś na polu, by było fioletowo od wyki? Pewnie że nie. Nawet jednego chabra, czy maka tam nie uświadczycie. W miastach nie ma oprysków na taką skalę, są owszem jakieś opryski chodników, czy innych miejsc gdzie to wymaga. Myślicie teraz że jak to. Pszczelarz, a jest za opryskami w miastach nawet... Otóż jestem, bo wyobraźcie sobie że macie do wyplewienia choć 10 km chodnika. Chciałoby wam się? Nawet jakbyście to jakimś cudem zrobili, to musielibyście to znów powtórzyć, bo minęłoby tyle czasu że trawa zdążyłaby już odbić.


Ale wracając do tematu. W miastach ze względu na swoje niskie napszczelenie, co jest oczywiście złe, to pszczoły wyciągną więcej miodu, niż te które stacjonują na wsi, i w okolicy jest jeszcze dodatkowo 100 innych rodzin w promieniu kilku km. Poza tym jak wspomniałem są tam opryskiwane kilka razy do roku, kilku hektarowe pola uprawne, na których najczęściej pszczoły mają pożytek. W miastach na taką skalę to się nie zdarza. Ale na nieszczęście ludzi, oraz zwierząt (nie mówię teraz tu o pszczołach), to niedoedukowani urzędnicy miejscy zatrudniają przeciętnego Kowalskiego, który odbywa podstawowe szkolenie z obsługi sprzętu, i idzie pryskać dajmy o godzinie 13-14, co jest niedopuszczalne. Często władze miast nie mają zbytniej wyobraźni i tym samym sami zatruwają swoich mieszkańców pestycydami.


Na szczęście w ostatnich latach coraz częściej zwraca się uwagę na problemy pszczół, ze względu na liczbę zagrożeń jakie na nie czyhają, oraz że mamy do czynienia ze znacznym spadkiem ilości rodzin pszczelich, już nie tylko w USA, lecz na całym świecie.

 "Jeśli wyginą pszczoły, człowiekowi zostaną cztery lata istnienia"
                                                                                                      Albert Einstein

Dzięki nagłaśnianiu problemów pszczelarstwa coraz więcej osób włączą się w inicjatywy pszczelarskie, oraz sami stają się pszczelarzami. I właśnie dzięki temu, niektóre władze miast kierują się ku ekologi i tworzą swoje pasieki którymi zajmują się lokalne związki pszczelarskie. Tak ma miejsce nawet u nas w sejmie, gdzie powstała właśnie taka pasieka.


Niestety pasieka miejska musi być monitorowana non stop przez swojego opiekuna, ponieważ nie można dopuścić do wyrojenia się pszczół, jak i ich zmutowania w kierunku agresywności. Miasto to jest skupisko wielu ludzi, i często w dzisiejszych czasach wiele osób ma problemy z alergią, w tym i również na jad pszczeli, bądź po prostu panicznie się boją pszczół. Choć i to nawet jeśli kogoś użądli osa, to i tak powie że to pszczoła. Niestety taki już ich los. Dlatego ważne jest by odpowiedzialnie prowadzić pasiekę miejską, jak i wybrać odpowiednia miejsce pod pasiekę. Najczęściej są to dachy budynków miejskich, gdzie żadna nie powołana osoba nie będzie miała wstępu.


Moim skromnym zdaniem powinno się przeprowadzić w każdym mieście ankietę wśród mieszkańców, w której by to opisano korzyści płynące z miejskiej pasieki, i pytaniem czy mieszkańcy byliby za tym aby pszczoły zamieszkały w ich mieście. Oczywiście pod warunkiem uzgodnienia to wcześniej z lokalnym związkiem pszczelarskim, oraz czy wyraziłby chęć opieki nad taką pasieką... Przecież niejednokrotnie, w mieście są ogródki działkowe gdzie ludzie przyjeżdżają by wypocząć, oraz mieć swój kawałek ziemi na którym można posadzić drzewo czy jakieś warzywa. A jak wiadomo to właśnie pszczoły dzięki swojej pracy zwiększają ilość zbiorów. Również zapylają trawy, kwiaty i drzewa (nie tylko owocowe). Czy nie każdy chciałby by, wiosną i przez lato pachniało w mieście kwiatami, a nie spalinami?


Coraz więcej słyszy się o pasiekach które powstają w miastach, i są racjonalnie prowadzone. Lecz w niektórych miejscach widzi się masową wycinkę drzew które dawałyby pożytek tym owadom. Czy chcemy takiego widoku w mieście? Widoku szarych ścian od dymu z kominów, smogu zamiast czystego powietrza, życia bez kontaktu z prawdziwą przyrodą, bez pięknych kwiatów, bez ich pięknego zapachu...  Nasadzenia drzew, krzewów, kwiatów w miastach, oraz wprowadzenia pasieki miejskiej myślę że pomogłoby złagodzić zanieczyszczenie w miastach, jak i również je upiększyło. Mam nadzieję że jakieś osoby przeczytają mój post, i natchnie je do tego by wdrożyć taki pomysł do swojej miejscowości. Władzom miast proponuję rozmawiać ze swoimi związkami pszczelarskimi, a te na pewno doradzą i pomogą w dobraniu odpowiednich roślin do nasadzeń, jak i może sami przy tych nasadzeniach pomogą i założeniu lokalnej pasieki, co może stać się atrakcją miasta, jak i zaopiekują się pszczołami.

środa, 4 lipca 2018

Grupa na FB

Już od dłuższego czasu ludzie pisali posty w różnych sprawach jak reklama paliwa do podkurzaczy, roślin itp. Jak przede wszystkim szukali pomocy Ci początkujący. A Ja mimo że mogłem zatwierdzić post, to albo był słabo widoczny, i w rezultacie nikt nie odpisywał. Albo Facebook po prostu nie wiedzieć czemu, nie zamieszczał postów. Dlatego też nawet dobrze się stało i założyłem grupę, by moi czytelnicy, czyli Wy. Moglibyście sobie nawzajem pomagać, doradzać, dzielić się doświadczeniem, jak przede wszystkim pytać. I jak nie Ja, to inni będą mogli się wypowiedzieć. Mile widziani będą również tam Ci, którzy będą szukali pszczelarzy ze swoich okolic, by zakupić od nich jakiś mały słoiczek miodu.

Link do grupy jest tutaj: https://www.facebook.com/groups/398729980648029/

Jeśli będziecie mieli chęć, to zapraszam. Również jeśli znacie kogoś komu taka grupa może pomóc, także możecie go zaprosić. To nic nie kosztuje, a na pewno nie jednemu pomoże w prowadzeniu pasieki.


piątek, 22 czerwca 2018

Sikorki i inne ptaki

Od pewnego czasu nie mogłem sobie znaleźć tematu by coś wam tutaj napisać, aż do czasu gdy znalazłem (tak myślę), sprawcę mojego zamieszania w pasiece. Historia zaczęła się od tego gdy od jakiegoś czasu znajdowałem głowy pszczół, czasem jeszcze się ruszające na jednym z daszków moich uli. Co ciekawe niektóre jeszcze się ruszały... Początkowo myślałem że to sprawka szerszeni, ale z tego co mi było wiadomo o nich to, to że szerszenie jedzą całe pszczoły, i poza tym porywają zdobycz do gniazda by karmić czerw. A tam miałem pozostałości, i najwięcej na ulu który stoi zaraz przy drzewie. Ale zawiesiłem pułapkę na drzewie. Przez kilka dni obserwowałem, lecz nie złapał się ani jeden szerszeń, tylko muchy i ćmy.


I gdy rano wracałem po nocce, to zauważyłem jak jakieś ptaki podlatują perfidnie do moich uli i częstują się, moimi pszczołami. Więc postanowiłem poszukać jakiś sposobów by odgonić je od mojej pasieki... Jest kilka odstraszaczy dostępnych na rynku, ale ceny niektórych z nich dosłownie mnie powaliły z nóg. Jedne są w formie ptaka, typu jastrzębia, orła, kruka. Ale po pewnym czasie ludzie mówili że ptaki się do nich przyzwyczajały i działały na nich jak element ozdoby na którym można zrobić kupę...


Cena nie jest za taką figurkę wygórowana więc jak ktoś chce to może spróbować. Ja osobiście nie próbowałem tylko sprawdziłem opinie na temat odstraszaczy, i dźwiękowe najlepiej ponoć się sprawdzają. I tak po pewnym czasie byłem w Biedronce na zwykłych zakupach, chleb, bułki itp... I często przeglądam różne pierdółki które tam są, typu: węże ogrodowe, książki gry, itd. W oczy rzucił mi się odstraszacz zwierząt... Po wyglądzie i zakresie parametrów pomyślałem że cena będzie kosmiczna. Ale  coś mnie tknęło i wziąłem jedną sztukę pod czytnik cen. A, tam 24,99. Biorę bez zastanowienia. Choć obawiałem się że będzie to jakiś szajs, i pieniądze pójdą w błoto.


Lecz ku mojemu zdziwieniu, sprawuje się świetnie. Ma 3 opcje odstraszania:
- dźwięk wystrzału (na psy)
- szczekanie psa (na koty)
- głos orła (na ptaki)


Poza tym można go przełączać na dzień/noc. Działa na baterie słoneczną która ładuje akumulatorki (są w zestawie), ma regulacje głośności, i dość daje szczerze mówiąc... Jedyne co mogę się przyczepić do mojego nowego nabytku, to słaby zasięg fotokomórki. Ale z bliska czasem pszczoły mi robią psikusy i kręcą się wokół niego, a ten wariuje. Mimo to, od tego czasu nie widziałem ptaków na mojej pasiece i mam nadzieję że to się nie zmieni. Także jeśli chodzi o odstraszanie to polecam dźwiękowe, lecz w zimie będę go chował i uzupełniał karmnik na placu słoniną i ziarnem.

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Zapach wiosny

Już końcówka kwietnia, każdy już pododawał po kilka ramek suszu, i węzy. No i u mnie tak samo.W ulu nr. 3 coś jest nie tak. Ale to możliwe, że po prostu wrzuciłem im za szybko nadstawkę. Będę musiał skontrolować ten ul, czy wszystko tam gra. A ul, ze Sklenarem jest na 12 ramkach wlkp, a pszczół to może tam jest na 8 ramek. Ale co dziwne pszczoły budują dziką zabudowę pod powałkę, no to im wrzuciłem nadstawkę jak mają takie zapędy do budowania.


Najbardziej do gustu przypadła mi matka Erika, pszczoły w 4 dni zalały całą nadstawkę nakropem, i gdybym nie musiał odbudowywać gniazd teraz mógłbym spokojnie wziąć miód początkiem maja. Ale mnie się nie spieszy, i dałem im pełny korpus z węzą. Niestety muszę trochę pocierpieć, na brak miodu bo wszystkie ramki jakie miałem z odstępnikami, chcę wycofać z pasieki, i być tylko już na ramkach hoffmanowskich. I nie chodzi o to że mi się nabijanie odstępników nie podoba, ale o to że nie każde odstępniki mają jednakowy wymiar, i to ula zamiast wchodzić 12 ramek, to mi wchodzi 11 i jest szpara na dziką zabudowę. Na tych odstępnikach co miałem, ramki odbijały na 10 ramach o 1cm, a to sporo. A tak dopłacę troszkę więcej, i mam ramki które są kompletne i nie muszę nic robić. Dwa, odstępniki często mi się w ulach odrywały po czasie, co jest troszkę wkurzające, bo już widzę pszczelarza który mając całą ramkę zabitą miodem, pyłkiem i czerwiem bierze ją do pracowni i przybija odstępnik.


Wracając do Sklenara, to jak dla mnie to dziwna pszczoła. Na początku były tak agresywne że nie mogłem nawet ramki złapać, bo miałem zaraz kilka pszczół na swojej ręce. A teraz nagle olśnienie, pszczoły są łagodne jak nigdy, nie skaczą. Skoro wczas mi się opanowały, bo już mam zamówioną matkę w zamian tej. Chyba się wystraszyły. Jeszcze zobaczymy jak pójdzie z nimi dalej, a matkę może wrzucę do ulika weselnego i wrzucę ją przy okazji robienia odkładów. Miód w nadstawkach jest, ale poczekam na spokojnie by go wirować. Czyli gdy rzepak będzie przekwitał, i nadstawki będą zasklepione to dopiero wtedy będę wybierał miód. No i co ważne to żadna z rodzin nie ma krat odgrodowych, i ograniczyłem przeglądy do minimum. Czyli przeglądam średnio co 2 tyg ul, albo gdy coś zauważę na wylotu. Dopóki co, to widzę że wszystko idzie ku dobremu.

wtorek, 24 kwietnia 2018

ziBees

Jakiś czas temu dostałem do testowania nową aplikację dla pszczelarzy która wykorzystując sztuczną inteligencję oblicza nam ilość pszczół na ramce, jak i, ilość warrozy na pszczołach. W przyszłości twórcy obiecują wykrywanie mateczników które nie raz nam pszczelarzom w środku sezonu nie jednokrotne problemów.


Obecnie aplikacja jest w formie testów, które twórcy przeprowadzają wraz z pszczelarzami z całej polski. Na razie w moim odczuciu aplikacja ma potencjał, i może stać się przydatnym narzędziem w rękach pszczelarzy na początku sezonu, jak i w jego trakcie.


Na pewno będę ją wykorzystywał jako pomoc przy moim leczeniu pszczół, poprzez właśnie analizę przez sztuczną inteligencję. Jest kilka spraw które naświetlę twórcom. Tak jak pisałem aplikacja ma spore możliwości, i myślę że w przyszłości nie tylko może pomóc w diagnozowaniu głównej choroby pszczół warrozy, ale możliwe też że grzybicy otorbielakowej. jak i zgnilców, a może nawet nosemozy.


Technologie się rozwijają, jak i pszczelarstwo. Mam nadzieję że pszczelarstwo nie będzie już kojarzone z starymi urządzeniami z XX wieku. A będzie coraz częściej kojarzone, z jako pierwszych dziedzin rolnictwa które wykorzystują algorytmy sztucznej inteligencji, czyli najnowszymi innowacjami do prowadzenia gospodarstwa pasiecznego. Poniżej zamieszczam wam link do strony twórców. Wkrótce aplikacja pojawić się ma na GooglePlay. Aplikacja ma być darmowa.

https://zibees.co/#work

piątek, 30 marca 2018

Kwas szczawiowy

Kilka tygodni temu byłem na szkoleniu w Częstochowie którego tematem były choroby i pasożyty pszczół. I co mnie zainteresowało najbardziej to właśnie leczenie z warrozy, za pomocą kwasów. Co mi się spodobało w kwasie szczawiowym, to że pomaga nie tylko w walce z warrozą ale również z nosemozą. Co niestety zdarza się coraz częściej w pasiekach. Leczenie stosujemy 1x w sezonie roztworem kwasu szczawiowego 3,2%, w drugiej połowie października. Roztocza giną przez 14 dni.


Tutaj podam przepis który pozwoli nam na samodzielne wykonanie roztworu, ale można go kupić już gotowy na allegro. Przepis na roztwór 3,2% to:

30 g kwasu szczawiowego
400 g cukru
400 g wody

Do 400 g ciepłej wody, wsypujemy 400 g cukru, i później 30 g kwasu szczawiowego dwuwodnego. W ten sposób otrzymamy 600 ml roztworu kwasu szczawiowego.

UWAGA! Kwas szczawiowy który kupujemy jest bardzo żrący, ponieważ posiada duże stężenie. Dlatego wszelkie zabiegi, jak i samo sporządzenie roztworu stosujemy:

- rękawiczki gumowe
- okulary
- maseczkę

Dawkę jaką trzeba polać pszczoły w uliczkach jest uzależniona od jej siły. Średnio lejemy strzykawką po ok. 5 ml na uliczkę, lub dozownikiem do Perizinu. Roztwór ma być ciepły.

20-25 ml - rodzina słaba
25-30 ml - rodzina normalna
30-35 ml - rodzina silna

Skuteczność tego leku to 98%, więc jest wart zainteresowania. Ale nie tylko skuteczność jest wysoka, ale również jest to bardzo tanie rozwiązanie leczenia pszczół. Pamiętajmy by co jakiś czas zmieniać stosowane środki leczenia by warroza nie uodparniała się na leki. Przepis który podałem wystarcza na ok. 20 rodzin pszczelich.

niedziela, 18 marca 2018

Olsza czarna

Olsza czarna należy do drzew z rodziny brzozowatych, tworzy drzewa z rozłożystą koroną. Same drzewa żyją do 120 lat nawet, więc jest drzewem można by powiedzieć długowiecznym. Jest to roślina szybko rosnąca, drzewa sięgają ok. 40 m. wysokości.


Tak jak wspomniałem, że jest rośliną szybkorosnącą, to z szybko potrafi odbić ze ściętych pni. Jest rośliną pyłkodajną, mimo że zapylana jest przez wiatr. To pszczoły chętnie korzystają z pyłku. Pyłek który jest noszony w koszyczkach pszczół ma kolor oliwkowy. Więc jeśli o tej porze zastanawiacie się co to za dziwny pyłek o tej porze noszą wasze pszczoły, to jest właśnie olcha.


Jest jedną z pierwszych roślin które zapewniają rodzinom pszczelim pyłek. Kwitnie od marca do kwietnia. Kotki przed kwitnieniem podobne są do kotków leszczyny. Lecz w czasie kwitnienia kotki wydłużają się nawet 10x i wytwarzają spore ilości pyłku. Można się pobrudzić.


Owoce drzewa pokazują się w formie małych zielonych szyszek, podobnych troszkę do chmielu. Później na jesieni widać na drzewie małe zdrewniałe czarne szyszki, które stosuje się do uzdatniania wody krewetek akwariowych. To drzewo jest również używane w wędzeniu mięs, wiem bo sami wędzimy czasami na tymże drewnie. Jeśli zetniemy drzewo, to po pewnym czasie kolor drewna zmieni się na pomarańczowo-czerwony kolor (krwawi). Służy do produkcji sklejek meblowych, do produkcji płotów, do produkcji garbników. Zadrzewia się nią tereny krajobrazowe, produkuje się z niej węgiel drzewny, oraz jest drewnem odpornym na przebywanie w wodzie. Polska nazwa pochodzi od kory drzewa z którego niegdyś wykorzystywano do farbowania na czarno. Lubi rosnąć w miejscach dobrze nasłonecznionych, oraz wilgotnych.

wtorek, 13 marca 2018

Poidło dla pszczół ver. 2

Gdy przeprowadziłem się do nowego miejsca to zastanawiałem się gdzie i w jaki sposób ustawię poidło dla pszczół. A musiałem ustawić poidło, bo całą jesień pszczoły latały nad nasze oczko, właściwie to, co z niego zostało... Była tam zielona woda, taka jak w normalnym bajorku. I najgorsze było to że, duży ruch pszczół był na naszym placu, i drodze. A na takie coś nie mogłem pozwolić, ze względu że zagrażało to ludziom przechodzącym w pobliżu pasieki, nam osobiście, jak również samym pszczołom bo nie chciałem by pobierały tak brudną wodę... Więc poidło musiało być, i to tak by i ja, i pszczoły bylibyśmy zadowoleni. Jak pamiętacie, to miałem poidło na poprzednim miejscu, lecz nie spełniało ono w 100% tego, czego bym chciał. I jeśli ktoś robi poidło to polecam jakieś płytkie naczynie, bo w swoim wielkim 80L pojemniku, często znajdowałem utopione ptaki, które myśląc że złapią sobie pszczołę, to topiły się w tym poidle. Druga zaletą tego że poidło jest płytkie to, to że woda wam się szybciej nagrzeje i pszczoły taką wodę chętniej pobierają...


Ale wracamy do nowej wersji mojego poidła, które mam nadzieję spełni moje oczekiwania. Jakiś czas temu oglądałem kanał Pana Krzysztofa Janika, który zainspirował mnie do zrobienia swojego poidełka. Otóż Pan Krzysiek miał poidło skonstruowane z 2 opon, doniczki, i desek. Całość świetnie się prezentowała i ozdobnie wyglądała na pasiece u tegoż Pana.

Tu macie link: https://www.youtube.com/watch?v=6fO7oO7FsnI&t=159s

A teraz pokażę wam jak Ja to zrobiłem po swojemu:

1. Ze względu że mam pasiekę na zboczu, musiałem troszkę podkopać miejsce w którym będzie poidło, tak by woda się z niego nie wylewała, lecz jeśli wy nie mieszkacie w górach nie ma takiej potrzeby. I szczerze mówiąc wyszło to, tak sobie, ale spełnia swoje zadanie.


2. Jak widzicie wykorzystałem do swojego poidła wcześniejszy pojemnik, ale to może być również coś innego, byleby trzymało wodę. Później całość obsypałem ziemią z pieczarek. Akurat taką miałem. Lecz i tak musiałem to zasypać jeszcze ziemią ogrodową, i do tego ziemią pozbieraną z kretowisk których u nas na górce jest pełno.


3. Jak pewnie zauważyliście jest nasypana ziemia do poidła, ale nie. Nie jest to ziemia ogrodowa o której wam wspominałem wcześniej. Jest to torf. Torf jest kwaśny, i na tym mi zależy, pszczoły lubią wszystko co jest kwaśne, także wodę. Pewnie nie raz zauważyliście że pszczoły jak mają do wyboru czystą źródlaną wodę, a gnojówkę. Wiadomo co wybiorą... Dlatego że w gnojówce są mikroskładniki potrzebne im do funkcjonowania, coś jak dla nas kompot. Ale Ja wolę by piły ten kompot, który ja im przyrządzę.


4. Gdy całość zasypałem, wlałem do tego wody. Widok był podobny do tego jak się patrzy na gnojówkę, ale wiem że to na pewno będzie dla pszczół korzystniejsze... Zapomniałbym wam napisać, że do torfu można dodać keramzytu, ale Ja nie dodałem bo po prostu nie miałem pod ręką.


5. Dookoła, a właściwie w niektórych miejscach bo ziaren było naprawdę sporo... Ta. Posiałem kwiaty łąkowe, ale wysieję tam też inne, by poidło nabrało pięknej barwy przez cały rok.


6. Tak jak Pan Krzysiek, przeszedłem się po łące, bo mamy teren wilgotny i pozbierałem różnego rodzaju mchy i wyłożyłem poidło po całej powierzchni. Przez to będę miał piękny trawnik wewnątrz poidła, który będzie mi trzymał wodę, a i pszczoły mi się nie potopią.


I  co najważniejsze. Starajcie się stawiać swoje poidła w nasłonecznionych miejscach, tak by słońce nagrzewało wam wodę w nim. Ale również w pewnej odległości od uli, albo zadaszcie jakąś czarną plexi by pszczoły nie paskudziły do wody na przedwiośniu, bo możecie mieć problem z nosemozą. W przyszłości dam tam jakiś zbiornik by woda skapywała po deseczce, do poidła, ale to w przyszłości, na razie takie poidełko mi wystarczy.

środa, 7 marca 2018

Ul wielkopolski, według Rogackiego

Jakiś czas temu miałem okazję rozmawiać telefonicznie z pewnym hodowcą matek pszczelich. Zwrócił on moją uwagę na ramkę szeroko-niską dla ula wielkopolskiego. On miał na myśli ramkę 18, którą sobie bardzo chwalił. Ja właśnie będę przyszłej zimy się przymierzał do robienia właśnie nowych uli, także 12 ramkowych. Niestety nie sporządziłem żadnego rysunku, lecz każdy myślę załapię o co mi chodzi...


Otóż po dłuższej rozmowie, zacząłem się zastanawiać nad ulem z niską ramką. Lecz do końca mi ona nie pasowała ze względu na to, że mimo dużej liczby korpusów i tak będę zimował pszczoły na dwóch korpusach 18 cm. Plus do tego musiałbym zamawiać specjalnie ramki do tego typu uli, co wiąże się ze sporymi wydatkami... A przecież zależy mi bym mógł przesiedlić nowe rodziny zaraz na wiosnę, bez potrzeby odbudowywania gniazd od 0. Więc postanowiłem połączyć obie koncepcję w jeden ul, który pozwoli mi na lepsze manewrowanie plastrami, będzie bardziej plastyczny oraz nie będę musiał zamawiać znów od nowa specjalnych ramek. Ale do rzeczy...


Więc, moja koncepcja polega na tym żeby połączyć oba ule, nie rezygnując z ramki gniazdowej wielkopolskiej, na której moim zdaniem świetnie zimują pszczoły. Lecz drugi korpus wielkopolski, jest jak dla mnie za duży by powiększyć tak radykalnie gniazdo. Owszem daje się poduszki w luki, folię, beleczki i co tam jeszcze świat nie widział. Ale po co? Można sobie przecież uprościć sprawę i zamiast drugiego korpusu gniazdowego, dać po prostu nadstawkę. Nadstawka odpowiada mniej więcej połowie plastrów w korpusie gniazdowym, co sprawi mniejsze przewietrzanie gniazda, przy zapewnieniu dodatkowego miejsca dla pszczół. A potem gdy pszczół jest dość, dodać następną nadstawkę. Czyli moja koncepcja ula wielkopolskiego polega na tym by zastąpić jeden korpus gniazdowy, dwiema nadstawkami. Nie musimy zamawiać ekstra węzy pod wymiar 18, czy docinać. I nie musimy mieć specjalnych ramek. Jeśli chodzi o samą zimowlę, to zimujemy z pustą nadstawką na spodzie, i na normalnym korpusie gniazdowym wielkopolskim. To jest tylko moja teoria, i nikogo nie nakłaniam do jej stosowania. Dlatego nazwa posta jest, jaka jest.

poniedziałek, 26 lutego 2018

Ocieplanie uli

Każdy pszczelarz ma swoje metody dbania o rozwój swoich rodzin pszczelich, a Ja wam podam swój sposób dbania o rodziny w mojej pasiece.


Wielu pszczelarzy gospodaruje w ulach typu warszawski. I nie neguję tego ula, bo sam się na nim uczyłem i jestem zdania że jest to najlepszy ul do nauki pszczelarstwa. Lecz gdy mówiłem kiedyś że będę w przyszłości pszczelarzył w ulach wielkopolski jednościenny, to parzyło się na mnie z powątpiewaniem w zimowlę i rozwój tych pszczół na wiosnę...

Lecz pszczoły przeżyły i mam tylko teraz te ule. Dawniej pszczoły żyły w dziuplach głównie które dawały im osłonę tylko od deszczu i śniegu. Nic poza tym. Nie nosiły do gniazd kawałków mchów, trawy itp... Dlaczego? Bo pszczoły mrozu się nie boją, kiedyś robiono badania w jakich temperaturach kłąb pszczeli jest w stanie przeżyć. Okazało się że pszczoły radzą sobie w temperaturach do -80°C. Warunkiem jest odpowiedni zapas pokarmowy. Więc jeśli chodzi o samą zimowlę, to nie jest ważny typ ula, czy ocieplany, czy nie.


W zimie powinna być zapewniona odpowiednia wentylacja, czyli:

1. Dennica osiatkowana, otwarta na full.
2. Pajączek w powałce poza kłębem otwarty na max.
3. Otwory wentylacyjne w daszku.

Zapytacie czy w ogóle nie ocieplam uli. Otóż ocieplam, mimo że mam jednościenne, i jestem zwolennikiem prostych uli, to ocieplam. Ale...


Ocieplenie wkładam dopiero w połowie lutego, workami wypełnionymi sieczką, pod spodem mam jeszcze małe maty docięte z filcu technicznego. Ale mogą być tylko worki. Niektórzy wypełniają worki styropianem, kulkami z niego. Również wełną mineralną itd. Dlaczego u mnie sieczka?
A no dlatego że jest ona plastyczna, mogę pod nią podłożyć jakiś słoik z pokarmem czy coś. Za 1 szt. worka na Allegro dałem 1 zł, plus koszt wysyłki. I za 20 kg sieczki dałem 20 zł, również kupione na Allegro. Także nie trzeba mieć sieczkarni, by zrobić takie ocieplenie.

Teraz tak, dlaczego daję to ocieplenie dopiero w połowie lutego, a nie już od jesieni?

Dlatego że nie chcę by w okresie ciepłej jesieni, krótkich okresów ciepła, jak było w tej zimie matki podjęły czerwienie... Ponieważ to generuje straty młodych robotnic, które mają mi karmić czerw który ma gwarancję się wygryźć, i nie generują takiej ilości wilgoci w ulu.


Naturalną porą właśnie czerwienia matek jest właśnie połowa lutego, nawet niektóre podania mówią już od stycznia nawet. A co do uli ocieplanych to moim zdanie jest tak z nimi jakbym miał dom ocieplony grubym 20 cm styropianem, ale nie miał drzwi frontowych w zimie, czy w takim domu będę miał ciepło? Jakby tak było, to ludzie nie palili by w piecach, oraz nie mieli drzwi często ocieplanych od wewnątrz, oraz na uszczelkach. Co prawda są pewne zalety uli ocieplanych, tym że jest mniejsze zużycie pokarmu w zimie, ale to ma swoją cenę. Bo ule ocieplane troszkę później startują na wionę, ponieważ styropian izoluje ciepłe promienie wiosenne od ula, przez co wolniej się nagrzewa wiosną. Więc głównym zastosowaniem ocieplenia jest to, że jest ono potrzebne, by ułatwić pszczołom utrzymanie odpowiedniej temperatury przy wychowie czerwia.

piątek, 23 lutego 2018

Zima 2018

Zima już praktycznie się kończy i dobrze. Lecz chyba każdy przyzna że w tym roku była ona nietypowa... W styczniu miałem u siebie piękny oblot, z czego jestem zadowolony, bo takie obloty w środku zimy sprzyjają oczyszczeniu się pszczół, jak i zmniejsza ryzyko chorób. Poniżej macie zdjęcia jakie wykonałem na początku lutego swoich rodzin:




Jak widzicie kłęby były dość wysoko, ale miały jeszcze zapas pokarmu, który pozwolił im wytrwać do dzisiaj. Lecz już od pewnego czasu dochodzą nas wieści o nadchodzącym ostatnim ataku zimy w tym roku. Spadki temperatur mają być notowane w granicach -20°C. Gdy zerknąłem do moich pszczół wczoraj, okazało się że kłęby przesunęły się w stronę środka ula, tam gdzie było troszkę zapasu, ale dla świętego spokoju wolałem dać im po dosłownie 2 łyżki stołowe ciasta w folii. Nie będę was tutaj okłamywał że nie dałem ciasta, choć nie dawno pisałem że jakby pszczelarz uczciwie zakarmił pszczoły to nie musiałby dawać ciasta na zimę... Lecz przy tak niesprzyjających warunkach, i zmiennej pogodzie jest to uzasadnione. Zwłaszcza że w każdym moim ulu teraz matki podjęły czerwienie, i nie mogę dopuścić by pszczoły spadły na przedwiośniu. Choć ostatnio latały po wodę przy 5°C. Rozpocząłem też w międzyczasie nowy projekt, który jest wzorowany na Panu Janiku, też się tutaj pojawi gdy go skończę. Tak bardzo liczyłem na pyłek z leszczyn, by pogonił moje pszczoły do przodu, ale wyszło jak z tą lipą co miała być a jej nie było... Szczerze mówiąc jestem już zmęczony zimą, śniegiem i mrozem, z niecierpliwością czekam by pierwsze promienie słońca obudziły kwiaty do rozwoju i wszystko odżyło. Mam sporo planów na ten rok, heh jak co roku. Ale oby mi się udało choć w połowie to wykonać. Jak dobrze pójdzie to wszystkie 8 uli zostanie uzupełnionych w całości, na razie jest 6... Lecz myślę że nie długo ruszę na pełną skalę, i będę mógł wam pokazać co znów nawydziwiałem :) Zdrowych pszczół życzę.

czwartek, 8 lutego 2018

Topiarka słoneczna

Już dawno, dawno miałem wam się pochwalić moją topiarką słoneczną, lecz tak na prawdę to teraz ją skończyłem i w tym roku dopiero mogę ją uruchomić na 100%.  Rok temu, właściwe to kilka miesięcy temu bo w sierpniu zrobiłem prowizoryczną ramkę na której zszyłem folię stretch. Topiło w miarę dobrze lecz nie dość, folia ulegała uszkodzeniu, ramka przy burzy fruwała po placu, ogólnie to sajgon. Ale nie ma co się dziwić, teraz gdy miałem chwilę wolnego czasu kupiłem płytę plexi, haczyk. i rączkę. Zawiasy to leżały u mnie w szufladzie, z uszczelkami ze 2 lata. Ale doczekały się, wszystko złożyłem w kupę, i zobaczcie jak to wyszło:



Przepraszam was za bałagan jak panuje w topiarce, ale to są właśnie pozostałości z tamtego roku. Lecz to co nie spało rok temu, spadnie teraz na wiosnę. Jedyne co mi zostało to dorobić jeszcze jakiś mały stojak, tak na 1m wysokości by nie stała bezpośrednio na ziemi. Jak widzicie topiarka jest prosto zbudowana, bez żadnych zawiłości, skrzynka drewniana obita blachą offsetową, do tego blacha z nierdzewki wygięta przez znajomego blacharza, na to płyta plexi przykręcona do drewnianej ramki którą wcześniej zabezpieczyłem lakierem, a później bezbarwnym jachtowym. Dodatkowo dałem uszczelki na bokach, ale to ze względu na pszczoły, ponieważ miałem spore luki między skrzynką, a pokrywą i musiałem to zabezpieczyć jakoś przed owadami. Także dla chcącego, nic trudnego ;)

wtorek, 23 stycznia 2018

Maść propolisowa

Robienie maści wydawałoby się jakoś specjalnie skomplikowane, ale w tym wypadku nic bardziej mylnego, oto prosty przepis

Składniki:
  • Propolis
  • Wazelina kosmetyczna
  • Garnek z wodą
  • Jakiś pojemnik, najlepiej słoik
Propolis gdy już go pozyskamy, często lepimy go w większe grudki które są klejące i często brudzą dłonie. Te grudki wkładamy do zamrażalnika na jedną dobę, i gdy już stwardnieje ścieramy go na tarce. Takie ścierki, wkładamy wraz z wazeliną do słoika. Gotujemy wodę w garnku, i wkładamy słoik do wody. Woda pełni rolę pewnego izolatora cieplnego, by maź nie miała bezpośredniego kontaktu z ogniem. Mieszamy aż uzyskamy jednolitą konsystencję. Proporcje zależne od upodobań.

Taka maść może być zastosowana do:
  • Oparzeń
  • Odleżyn
  • Owrzodzeń
  • Odmrożeń

sobota, 6 stycznia 2018

Zima - zaglądać?

No cóż nowy rok już nastał, a nas pszczelarzy aż korci by zobaczyć nasze pszczoły. Dla każdego pszczelarza jest to satysfakcjonujący moment gdy zobaczy silne rodziny wylatujące na oblot. Wielu z nas zagląda w czasie zimowli do uli, w celu sprawdzenia zapasów, ilości osypu, czy ułożenia kłębu.


Napiszę wam jakie Ja mam podejście do zimowli i jak Ja podchodzę w tym okresie do moich podopiecznych. Oceniam stan moich rodzin w czasie karmienia, gdy większość pszczół to właśnie pszczoły które wchodzą w skład kłębu zimowego, i ilości ramek na których moje rodziny zostały. Później w ciepłym okresie zimy (jeśli taki jest), idę do wybranych ul i delikatnie otwieram powałki, sprawdzam gdzie kłąb się uwiązał. Ciepły, mam na myśli gdzie temperatura sięga ok. +7 C. Jeśli kłąb jest uwiązany do ściany ula, ostrożnie wyjmuję nieobsiadaną ramkę z pokarmem i delikatnym, powolnym ruchem staram się przesunąć ramki wraz z kłębem, tak by zrobić miejsce na dodatkową ramkę. Na takie zabiegi nie ma możliwości gdy panują surowe mrozy czy temperatura oscyluje poniżej + 5 C. Ogólnie staram się nie niepokoić moich pszczół jakimiś zbędnymi zabiegami, tylko gdy widzę już że rodzina idzie na ok. 5-6 ramkach do zimy wtedy wolę ją mieć na oku, niż je później zmiatać z dennicy. Wiem że stara szkoła pszczelarska mówi że nie wolno nawet chodzić koło uli, ale lepiej raz się przejść i skontrolować gdy sytuacja tego wymaga niż stracić rodzinę. Bo jak dla mnie to nawet najsłabsza rodzina jest tego warta. Co do pszczelarzy którzy niepokoją pszczoły tylko po to by sprawdzić stan pokarmu w zimie... To zakarmiajcie swoje pszczoły nie skąpiąc na syropie, to nie będziecie musieli zagryzać paznokci, czy pszczoły nie osypały się z głodu, a wy będziecie spali spokojniej.