Trochę się działo u mnie w życiu jak i pszczelarskim, tak i prywatnym. Zacznę może od tego że doszły mi dwie rodzimy pszczele. Jedną zasiedliłem w ulu warszawskim zwykłym, który kupiłem od dziadka mojego kolegi i stał całą zimę pusty. A w drugim już mojej produkcji ulu wielkopolskim wrzuciłem rójkę, otrzymaną od mojego kuzyna który mnie uczy tego fachu.
No więc na chwilę obecną mam 3 rodziny pszczele które muszę zazimować. A dojdzie jeszcze jedna ponieważ czekam na matkę CJ10. Jeżeli się sprawdzi ta pszczoła możliwe że będę starał się ją propagować tutaj i w przyszłości zajmę się hodowlą tychże matek. W ulu mojej pierwszej rodziny, powiem jedno... Jest MASAKRA!!! Pszczoły wcale nie trzymają się plastrów, niemożliwe jest odebranie miodu bez rękawic (zwykle pracowałem bez). Gdy wyjmuję ramkę pszczoły wypryskują na mnie jak szalone. Przegląd temu dostałem z 15 żądeł, aż mi się ciepło robiło. Musiałem założyć 3 pary rękawiczek ogrodniczych, a i to żądła dostawały się pod skórę. Ponad to, musiałem wiązać sznurkiem nogawki bo dostawały się nawet pod spodnie. Tam też mnie nie oszczędzały i zebrałem 3 żądła przed tym zabiegiem... Jednym moim celem jest teraz wymiana matki w tym ulu na jakąś łagodną, zastanowię się na Willy'm. Poza tym wszystko gra, pszczoły pracują, matki czerwią. Nie jest źle ogółem. Tylko jest jeszcze zastrzeżenie do pszczół z wielkopolskiego, ponieważ matka która się wyroiła, nie wiadomo co to za pszczoły... Ale w życiu nie widziałem tak leniwych pszczół. Odbudowują węze jak im się zachce, miodu praktycznie nie ma. Nie wiadomo o co z nimi chodzi, ale również nie ma wyjścia i trzeba zmienić tam matkę. Lecz z nią będę musiał poczekać, ponieważ na wielkopolskim rójka została wrzucona na 4 ramki węzy. Bo nie miałem tego typu uli wcześniej. Poddałem im ciasto na zachętę i zobaczymy za jakieś 2 tyg. czy uporały się z tym i można będzie coś kombinować by matkę tam zmienić. To chyba tyle... Pasieka się rozwija, mimo moich błędów. Bym zapomniał. Jakiś czas temu kupiłem 2 matki Willy, bo myśleliśmy że nie ma matki w odkładzie który jest w warszawiaku. A tu niespodzianka! Matka jest i czewi. Więc dałem jedną matkę kuzynowi w zamian za to. Wziąłem ulik weselny i wrzuciłem kilka ramek pszczół z ula od 1 mojej rodziny. Poddałem matkę i myślałem że wszystko gra. Pszczoły klateczkę zawoskowały, więc myślałem że jest ok. A tu... Jajeczka. Szukam, szukam, szukam. Patrzę. Przerzuciłem matkę ze starej rodziny która miała iść do kasacji. Nowa Will'ego wyrzucona na pewno. Ojjj nie wyobrażacie sobie ile przekleństw poleciało w tamtej chwili. złapałem ją i wrzuciłem z powrotem skąd przyszła.Teraz w uliku są pszczoły wraz z jajeczkami, ale mateczniki w nich powstałe skasuję. Pociągnę raczej matkę od mojego kuzyna, z tej którą mu dałem i powinno się wszystko tym razem udać. Przynajmniej to nauczką że z pszczołami to jednak nie ma co się spieszyć, To by było na tyle, mam nadzieję że nie zanudziłem. Do następnego razu :)
Oh jeszcze nie widziałam blogi o pszczelarstwie :) Ale... Zastawiam się czy dałbyś radę mi odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego już nie można kupić plaster miodu? Na żadnym ryneczku w Krakowie nikt nie sprzedaje. Czy to się stało nieopłacalne? Tęsknie za tym smakiem z dzieciństwa.... Ciekawe masz hobby :) Ja sobie nie wyobrażam grzebania w takim ulu o.o Brrr...
OdpowiedzUsuńWitam. Podejrzewam że chodzi tutaj o węzę oraz wysokie ceny wosku. Wosk nie jest tani, dlatego zastąpiliśmy go parafiną ( jak np. w zniczach). Drugim powodem jest strata czasu na odbudowie węzy do normalnego plastra. I w tym wypadku pszczelarz zamiast czekać na zapełnienie komórek miodem, to czeka aż te komórki powstaną, a przyroda nie czeka i pożytki towarowe jak np. rzepak przekwitnie i zostaniemy z wpół zapełnionymi nadstawkami miodu. Tak miałem w tym roku u siebie. Ponieważ moje pszczoły musiały odbudować 100% nadstawki. Jeśli ktoś ma pasiekę która liczy sobie np. około 100 pni i więcej, to mógłby sprzedawać małe ilości tzw. miodu sekcyjnego. Sam chyba zajmę się sprzedażą takiego miodu, ponieważ jak sama zauważyłaś nie ma go na rynku. Ale do tej pory minie jeszcze troszkę. Mam na razie zasiedlone 3 ule, a będzie 4. Więc znikome ilości. Jak się dorobię ok. 50-60 rodzin to na pewno będę miał w ofercie. Pozdrawiam serdecznie
UsuńO rany, nie miałam pojęcia, dzięki za odpowiedz to by na prawdę wiele tłumaczyło :)
OdpowiedzUsuńPamiętam swego czasu kupowało się właśnie takie malutkie plasterki eh ;)
Życzę Ci powodzenia by rodzinka się rozrastała i żebyś nadal miał tyle zapału i chęci do prowadzenia swojego hobby:)