środa, 11 czerwca 2014

O wilku mowa... :-)

Pisałem w poniedziałek że czekam na pszczoły. A jakąś godzinę po napisaniu mojego postu zadzwonił do mnie kuzyn i powiedział. że matka zaczęła czerwić i można wziąć odkład od niego. Tak za bardzo nie godziło mi się to z moimi planami na ten dzień, ale co się nie robi dla swoich pszczół :-). Więc rzuciłem wszystko i pojechałem po pszczoły. Gdy przyjechałem na miejsce, kuzyn już działał przy pszczołach. Wszedłem bez większego zastanowienia i zacząłem przeglądać z nim gniazda. Później wzięliśmy rojnicę i przełożyliśmy pszczoły. Było dość późno już, bo około godziny 20. Matki nie szukaliśmy specjalnie, lecz mówił że na pewno jest gdzieś na plastrze...


Cały proces transportu i włożenia rodziny do ich nowego domu zakończyło się około godziny 22. Więc gdy przekładaliśmy pszczoły niezbędna była latarka. Wszystko poszło gładko i nader sprawnie. Na następny dzień, czyli we wtorek. Dałem im 1L syropu cukrowego, z samego rana. Nie używałem do tego podkurzacza, bo stwierdziłem że na tak krótki zabieg nie ma sensu ich dusić nie potrzebnie. Więc podałem im syrop, i zmniejszyłem wylotki. Wiem że u mnie w okolicy jest sporo pszczół, więc na pewno będą próbowały rabunków. Dzisiaj zrobiłem porządek w gnieździe, ponieważ niektóre ramki nam coś nie wchodziły do tego ula jak należy. Ale moim głównym zadaniem było upewnienie się czy matka, w ogóle jest w tym ulu. Po dokładnym przejrzeniu wszystkich ramek, znalazłem królową na ostatniej. Pszczoły zaczęły upychać cukier na ramkach, i wzięły się za odbudowę węzy. Na koniec wymiotłem im końcówkę ula, bo wypchnęły przy bocznych drzwiczkach trupki pszczół, podejrzewam rabusiów. Przyjrzałem im się dokładnie i faktycznie okazało się że to nie moje pszczoły, tylko jakieś mniejsze i całe czarne. Podejrzewam dzikie. Teraz myślę że do soboty mogę im spokojnie, dać im się rozbudować i nie niepokoić ich niepotrzebnie. Jutro ewentualnie doleję im jeszcze z 1L syropu, ale nie będę wyciągał podkarmiaczki. Mam nadzieję że jest jakiś sens i metoda w moim postępowaniu. I za jakiś czas będzie ze mnie prawdziwy pszczelarz. Fajnie by było. Bo to fajne hobby, i chciałbym kiedyś się móc utrzymywać z tego. Jeśli będę miał dostatecznie dużo pni, klientów na miód i inne produkty, ale przede wszystkim doświadczenia...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz